Niemcy w ogniu krytyki za Gazociąg Północny II
17 grudnia 2015Nord Stream II ma podwoić dostawy rosyjskiego gazu z okolic Wyborga do Greifswaldu. Ale to złości wiele państw wschodnioeuropejskich. Oczekuje się od nich solidarności w kwestii uchodźców, a przy budowie nowej nitki gazociągu o nich zapomina, pisze w czwartkowym wydaniu (17.12.2015) stołeczny „Tageszeitung”.
Już pierwsze nitki Gazociągu Północnego (Nord Stream I) wzbudzały wiele emocji. Ochłodzić je miało powołanie na przewodniczącego zarządu tego przedsięwzięcia niemieckiego przyjaciela prezydenta Władimira Putina, byłego kanclerza Niemiec Gerharda Schrödera.
Dostawy gazu planowanymi nitkami długości 1250 km mają się zwiększyć z dotychczasowych 55 mld do 110 mld metrów sześciennych. W przedsięwzięciu uczestniczą oprócz rosyjskiego Gazpromu także takie niemieckie spółki jak EON i Wintershall, austriacki dostawca energii OMV i koncern naftowy Shell. W czerwcu ub. roku podpisano protokół ustaleń ws. budowy Nord Stream II, a umowa wartości 10 mld euro ma być podpisana później.
Wszyscy zapłacą wysoką cenę
Wg „Tagesspiegel”, od roku 2020 przesyłka gazu przez Ukrainę, a także Słowację i Polskę będzie niepotrzebna. Dotychczas tą drogą przesyłano do Europy zachodniej 1/3 rosyjskiego eksportu gazu. Premier Ukrainy twierdzi, że Ukraina będzie tracić rocznie 2 mld dolarów wpływów do budżetu państwa za opłaty tranzytowe, zaś Słowacja 0,8 mld, a Polska 0,3 mld dolarów.
Arsenij Jaceniuk uważa, że UE budową tego drugiego gazociągu ograniczy swoją niezależność energetyczną o jedną trzecią. Ponadto to nowe przedsięwzięcie ma w opinii premiera Ukrainy podłoże polityczne a nie ekonomiczne. „Jest ono antyukraińskie i antyeuropejskie”, powiedział. Tego samego zdania jest odpowiedzialna za sprawy energetyczne w departamencie stanu USA Mary Warlick. Stwierdziła ona, że nie ma dla tego projektu „żadnego uzasadnienia ekonomicznego”, że „stanowi on ryzyko i zagrożenie dla Ukrainy”.
Żądania wstrzymania projektu
Wstrzymania projektu zażądali wg. Tagesspiegel” także przywódcy rządów w Warszawie i Bratysławie w liście protestacyjnym wystosowanym do Komisji Europejskiej w listopadzie 2014 roku. Poparcie uzyskali oni od państw bałtyckich, Węgier i Rumunii. Ich czołowym argumentem jest troska o bezpieczeństwo zaopatrzenia, ponieważ praktycznie cała dostawa gazu z Rosji będzie przesyłana nitkami Nord Streamu.
Państwa unijne Europy wschodniej zarzucają UE niekonsekwentne postępowanie. Unia wyraziła budowie gazociągu polityczne poparcie. Z drugiej strony komisarz ds. konkurecji Margrethe Vestager zarzuca Gazpromowi, który ma w Europie wschodniej i w 8 państwach wschodnioeuropejskich pozycję lidera, praktyki monopolistyczne. Kraje te protestują faktycznie przeciwko Niemcom, twierdzi "Tagesspiegel". Berlin zapewniał dotychczas, że przedsięwzięcie to ma charakter wyłącznie komercyjny. Podczas październikowej wizyty w Moskwie Sigmar Gabriel wyraźnie powiedział, że popiera poszerzenie gazociągu o kolejne nitki, ale pod warunkiem, że Ukraina pozostanie krajem tranzytowym dla rosyjskiego gazu.
Krytyka państw skandynawskich i bałtyckich
Szwedzki dziennik „Dagens Nyheter” nazwał rozszerzenie istniejącego Gazociągu Północnego „nieodpowiedzialną naiwnością". Wskazuje on, że przepustowość gazociągu już dzisiaj jest wykorzystywana tylko w pięćdziesięciu procentach. Dlatego, w opinii szwedzkiego dziennika, kolejne nitki gazociągu będą budowane raczej nie z ekonomicznych, lecz raczej politycznych pobudek. Gazeta zarzuca ponadto Berlinowi, że pomimo sankcji nałożonych na Rosję, Berlin umocnił swoje powiązania z Moskwą i chce „zabezpieczyć sobie nieuzasadnione korzyści”. Działa przy tym wbrew wysiłkom Brukseli, która chce większego uniezależnienia UE od dostaw rosyjskiego gazu.
Minister gospodarki Łotwy Dana Reizniece-Ozola wytyka Brukseli, że w kwestiach rozdziału uchodźców oczekuje solidarnej postawy, a przy planach budowy Gazociągu Północnego II zapomina o Ukrainie.
Planowana rozbudowa gazociągu pogłębia podziały między państwami członkowskimi jeszcze z innego powodu. Otóż znów na tapecie pojawiły się związane z tym kwestie ochrony środowiska i kwestie klimatyczne. Greenpeace oraz dwie rosyjskie organizacje ochrony środowiska zarzucają Gazpromowi bezwzględną dewastację środowiska.
dpa / Barbara Cöllen