Niemcy zdumieni. Bundeswehra nie ma czym latać
25 września 2014Niemiecki samolot transportowy C-160 Tansall jest starszy od większości żołnierzy, którzy nim latają. Po raz pierwszy znalazł się w powietrzu w 1963 roku. Jest dzieckiem francusko-niemieckiego koncernu Transport-Allianz, w skrócie Transall. Konstruktorzy tej maszyny nie mieli pojęcia, że Transall będzie latać jeszcze pół wieku później.
Dziś często się zdarza, że oficerowie sił powietrznych przesiadają się na maszyny Lufthansy z powodu niesprawności Transalli.
Awaria tego samolotu opóźniła też lot niemieckich instruktorów wojskowych na tereny kurdyjskie, w północnym Iraku. Wskutek awarii żołnierze musieli przesiąść się na inną maszynę, która początkowo nie dostała zezwolenia na lądowanie.
Wymagania a rzeczywistość
Według doniesień medialnych spośród 57 samolotów transportowych Transall sprawnych jest jeszcze tylko 20-25 maszyn. Mimo wielu usprawnień technicznych postępuje zmęczenie materiału. Niektóre części zamienne można uzyskać wymontowując je ze złomowanych już maszyn. „Brak możliwości przewozowych utrudnia dyslokację żołnierzy” – napisał w rocznym raporcie w 2013 pełnomocnik Bundestagu ds. sił zbrojnych Helmut Koenigshaus.
Niezależnie od transportu własnych wojsk rząd Niemiec często udostępnia samoloty Transall do przewozu różnego rodzaju ładunków jak obecnie w ramach mostu, w rejony zagrożone zakażeniem wirusem eboli. Jednak na tych przestarzałych maszynach nie można w stu procentach polegać, a załadowane nie pokonają dłuższego dystansu niż 1200 kilometrów. Dlatego Niemcy są słabo przygotowani do misji na innych kontynentach.
Jak się okazuje, Bundeswehra ma problemy nie tylko z samolotami transportowymi Transall, lecz z całym swoim lotnictwem.
Śmigłowce transportowe NH 90 i śmigłowce „Sea King”, należące do wyposażenia marynarki wojennej, częściej są w naprawie niż w powietrzu.
Minister obrony Niemiec Ursula von der Leyen (CDU) nazywa tę sytuację „przełomową fazą otwierającą nowe możliwości, a naprawy „wąskimi gardłami”. Poza tym Bundeswehra sprawnie wykonuje swoje zadania: – Zadania wykonywane w 17 misjach na całym świecie świadczą o tym, że Bundeswehra działa sprawnie i niezawodnie – skomentowała minister. Eksperci ds. obronności wątpią jednak, czy niemiecka armia dysponująca tak przestarzałym sprzętem przyciągnie masowo wysoko wykwalifikowanych młodych ludzi.
Brak transparencji
Ekspertów niepokoi nie tylko sprawa przestarzałego sprzętu wojskowego. Również brak transparencji w Ministerstwie Obrony. Agnieszka Brugger (Zieloni) z komisji obronnej oświadczyła, że jej komisja o niesprawności śmigłowców „Sea Lynx” dowiedziała się z trzymiesięcznym opóźnieniem.
Od fiaska z dronami „Euro Hawk” Bundestag obstaje bardziej niż kiedykolwiek wcześniej przy jak najszybszym informowaniu o problemach z kosztownymi systemami broni albo opóźnianiu się projektów zbrojeniowych.
Konstruktorzy nie planowali, że Transall będzie jeszcze dziś w użyciu. Ale jego następca, Airbus A400M, każe długo na siebie czekać. Ten samolot transportowy jest dzieckiem kilku państw europejskich. Bundeswehra zamówiła 53 maszyny tego typu.
Czterosilnikowy Airbus turboprop A400M bije na głowę Transall, jeśli chodzi o zasiąg i ładowność. Ale dostawa A400M od lat opóźnia się z powodów technicznych i sporów o koszty i wyposażenie.
Bundeswehra ma otrzymać pierwszy egzemplarz A400M w listopadzie tego roku.
Ministerstwo Obrony jest sceptyczne, jeśli chodzi o spełnienie przez te maszynę transportową pokładanych w niej nadziei. – Rozłożymy ją na czynniki pierwsze i ponownie złożymy, dokładnie przyjrzymy się wszystkiemu i przetestujemy możliwości tej maszyny – oświadczył Jens Flosdorff, rzecznik minister von der Leyen. Dopiero potem rząd zadecyduje, czy rzeczywiście odbierze te samoloty. A do tego czasu żołnierze Bundeswehry muszą latać samolotami transportowymi w wieku ich rodziców.
Nina Werkhäuser / Iwona D. Meztner