Niemcy. "Ziemia obiecana" Sinti i Romów
25 września 2012W sierpniu 2012 roku wnioski o azyl złożyło w Niemczech prawie 496 Serbów i 620 Macedończyków - jak wynika z danych Federalnego Biura ds. Migracji i Uchodźców (BAMF). Prawie wszystkimi wnioskodawcami byli Sinti i Romowie. W ich stronach rodzinnych są często dyskryminowani i wykluczani. Niektórzy uważają się za prześladowanych.
Przyczyny gospodarcze
- Magnesem przyciągającym Sinti i Romów do Niemiec jest lepszy system ochrony zdrowia i perspektywa otrzymania zasiłku - mówi w rozmowie z DW prezes BAMF Manfred Schmidt. - W czasie rozmów z nami (Romowie) wcale nie robią z tego tajemnicy - dodaje. Powodem gwałtownego wzrostu wniosków o azyl jest według niego orzeczenie Federalnego Trybunału Konstytucyjnego z lipca tego roku (2012), w którym jest mowa o znacznym podwyższeniu podstawowych stawek dla osób starających się o azyl w Niemczech i dopasowanie ich do poziomu zasiłków pomocy społecznej.
Te wnioski nie mają jednak dużej szansy powodzenia. - Ci ludzie żyją w biedzie, i co do tego nie ma żadnych wątpliwości, ale nie są prześladowani - zaznacza Schmidt. Dlatego status azylanta uzyskuje zaledwie 0,1 procent wnioskodawców.
W Niemczech nie koniec problemów
Romowie z Rumunii i Bułgarii mogą żyć w Niemczech bez starania się o azyl. Od czasu przystąpienia tych krajów w 2007 roku do Unii Europejskiej, ich obywatele mogą się swobodnie poruszać po całej UE.
Od 2007 roku tylko do Duisburga przybyło ponad pięć tysięcy Bułgarów i Rumunów. Skusiły ich tanie mieszkania w dzielnicach Marxloh, Hochfeld i Laar. - Przybywają do nas ludzie, którzy w swych ojczyznach żyli w biedzie - mówi Leyla Özmal, pełnomocniczka miasta ds. integracji. - O Sinti i Romach wiemy ponadto, że uciekają przed dyskryminacją - dodaje.
Ale podobne problemy ci ludzie mają i tutaj. Z powodu ograniczeń na rynku pracy (oreksy przejściowe) dla Rumunów i Bułgarów, nie wolno im w Niemczech pracować legalnie bez zezwolenia. Pozostają im prace dorywcze za trzy euro za godzinę, albo popadnięcie w konflikt z prawem.
Wiele dzieci Sinti i Romów nie chodzi do szkoły, tylko nieliczni są ubezpieczeni, a ponieważ prawie nie mają pieniędzy, żyją w warunkach uwłaczających godności ludzkiej.
Obcy spotykają się z niechęcią otoczenia
Miejscowa ludność nie chce pogodzić się z obecnością nowoprzybyłych. Raz po raz skarży się na śmieci przed domami i hałas. Sinti i Romów nierzadko wyklucza się i dyskryminuje również w Niemczech.
Władze komunalne nie potrafią sobie z tym problemem poradzić. Również w Duisburgu. Od czasu likwidacji kopalń węgla i restrukturyzacji przemysłu stalowego, w mieście panuje wysokie bezrobocie. Wielu mieszkańców Duisburga żyje z zasiłku. Od dziesięcioleci włodarze miasta uskarżają się na brak pieniędzy. Do tego dochodzi jeszcze problem zintegrowania nowoprzybyłych obywateli Unii Europejskiej z miejscową ludnością.
Nie ma integracji za darmo
Wszystko wskazuje na to, że już wkrótce sytuacja Sinti i Romów z Rumunii i Bułgarii ulegnie poprawie. Od 1 stycznia 2014 roku nowoprzybyli z tych krajów będą mieli pełny dostęp do rynku pracy UE.
- Musimy ten czas wykorzystać i przygotować tych ludzi do podjęcia pracy - twierdzi Leyla Özmal. Kursy niemieckiego i kursy kwalifikacyjne będzie można zaoferować tylko wtedy, gdy uzyskamy dodatkowe fundusze. Lansowanie przez UE hasła "Integracja Romów" i przekazanie na ten cel środków fiannsowych, Özmal przyjmuje z mieszanymi uczuciami. - Te środki są przeznaczone specjalnie dla Romów, ale wielu z nich nie przyznaje się do swego pochodzenia, żeby uniknąć dyskryminacji - twierdzi pełnomocniczka.
Dlatego żąda, by ludzi nie dzielić na członków określonej grupy narodowej, lecz traktować ich jak Europejczyków.
Ole Kämper / Iwona D. Metzner
red. odp. Bartosz Dudek