Niemiecka Olimpijska Federacja Sportu przyznaje się do błędu
6 sierpnia 2012O związku Nadii Drygally z byłym działaczem regionalnego neonazistowskiego ugrupowania w Rostocku, Michaelem Fischerem, Krajowy Związek Sportowy (LSB) w Meklemburgii-PP wie już od roku. Potwierdził to w ub. sobotę (4.08) w rozmowie z pierwszym programem NDR prezes Związku Wolfgang Remer. Informację tę przekazało związkowi sportowemu LSB krajowe ministerstwo spraw wewnętrznych. W ub. roku Fischer kandydował z ramienia NPD do parlamentu krajowego Meklemburgii-PP. Meklemburskie MSW prowadziło z 23-letnią wioślarką „intensywne rozmowy na tematy osobiste”. Drygalla była wówczas policjantką i członkiem klubu promującego sportowe talenty. Po rozmowach tych zawodniczka skwitowała służbę w policji.
Remer nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego Niemiecka Olimpijska Federacja Sportu (Deutscher Olympischer Sportbund /DOSB) nic o tym nie wiedziała. Wskazywał na popełnione błędy, ale podkreślił, że nie zamierza wziąć na siebie osobistej odpowiedzialności za „zakłócenia w przepływie informacji”. Minister spraw wewnętrznych mógł wykonać telefon także do DOSB, powiedział.
Związek Wioślarski chce wyjaśnić sprawę po zakończeniu igrzysk
Drygalla była członkinią niemieckiej ósemki kobiet na Olimpiadzie w Londynie. Niemiecki Związek Wioślarski (DRV) zapowiedział na stronie internetowej, że zajmie się sprawą Drygally po zakończeniu igrzysk olimpijskich; poinformował też, że dowiedział się o tym dopiero w czwartek (2.08) od znajomych wioślarki. Związek pochwalił decyzję zawodniczki zakończenia udziału w igrzyskach. Drygalla tłumaczyła, że nie chce być ciężarem dla ekipy. Prezes DRV Siegfried Kaidel powiedział, że władze Związku zamierzają przeprowadzić rozmowę z zawodniczką jeszcze w tym miesiącu. Wtedy podejmie decyzję o dalszym toku postępowania.
Koń trojański neonazistów?
Krajowy Związek Wioślarski (LRV) w Meklemburgii ujął się za Nadją Drygallą krytykując w sobotnim wydaniu Ostsee-Zeitung kreowanie wioślarki na „Konia trojańskiego neonazistów”. Hans Sennewald, prezes LRV poinformował, że przeprowadził długą rozmowę z Drygallą, która zapewniła go, że nie ma nic wspólnego z ideologią neonazistowską. „Nie mam wpływu na to, kogo młoda dziewczyna obdarza uczuciami”, powiedział. Seewald poinformował po rozmowie z Dygallą, w sobotę rano, że zawodniczka „całkowicie załamana psychicznie" opuściła w czwartek wioskę olimpijską.
Sprawa dla Bundestagu?
Federalny minister spraw wewnętrznych Hans-Peter Friedrich (CSU) też już wypowiedział się ws. wioślarki. W ub. piątek (3.08) poinformował po rozmowie z szefem niemieckiej delegacji Michaelem Vesperem, że dowiedział się o całej sprawie dopiero w ub. czwartek (2.08). Minister zapowiedział, że we wrześniu trafi ona na wokandę Komisji Sportu w Bundestagu. Przewodnicząca Komisji Dagmar Freitag nie daje wiary temu, że związki sportowe nic o tym nie wiedziały. Uważa, że to wymaga dokładnego wyjaśnienia.
Czy to koniec kariery zawodniczki?
Prezes klubu wioślarskiego Nadji Drygalli w Rostocku, Walter Arnold, nazwał w rozmowie z tygodnikiem Fokus „podłością“ obarczanie młodej dziewczyny odpowiedzialnością za czyny ludzi z jej otoczenia. Wioślarka, zaznaczył, nigdy w olimpijskiej wiosce w Rostocku nie wyrażała poglądów neonazistowskich, ani też nie postępowała w tym duchu.
Kto ponosi winę?
Rzecznik krajowego MSW Michael Teich zapewnił, że ministerstwo poinformowało o rozmowach z Dygallą i jej odejściu ze służby policyjnej zarówno Krajowy Związek Wioślarski jak i Krajowy Związek Sportowy (LSB). LSB zaprzeczyło temu w ub. piątek (3.08).
Krajowe MSW zaznaczyło, że odpowiedzialność za oddelegowanie sportowców na igrzyska olimpijskie ponoszą wyłącznie organizacje sportowe. W rozmowie z regionalnym programem telewizyjnym szef krajowego resortu spraw wewnętrznych Lorenz Caffier (CDU) zaznaczył, że związki sportowe najwyraźniej mniej zajmowały się kwestiami osobistymi zawodniczki a raczej koncentrowały się na jej wynikach sportowych.
O zarzutach wobec wioślarki nie wiedział też nic premier Meklemburgii-PP Erwin Sellering (SPD). W rozmowie z regionalnym programem radiowym NDR podkreślił, że kontakty ze środowiskiem NPD, nie muszą automatycznie oznaczać, że dana osoba podziela poglądy neonazistowskiego ugrupowania. „To nas odróżnia od nazistów”, powiedział Sellering. W państwie prawa czołową rolę odgrywa indywidualna odpowiedzialność za własne czyny – nie ma odpowiedzialności zbiorowej, dodał.
(Odpowiedzialność zbiorową, zwaną po niemiecku „Sippenhaft” stosowano w III Rzeszy, przyp. red.).
(Dpa, NDR, Tageschau) Barbara Cöllen
red. odp. Iwona D. Metzner