Niemiecka prasa: Beckenbauer umoczony w korupcję?
2 września 2016Opiniotwórcza „Frankfurter Allgemeine Zeitung” stwierdza: „Bardzo wątpliwe jest czy wysiłki Szwajcarów doprowadzą do nowego niezmanipulowanego spojrzenia na zorganizowany pod fałszywym pretekstem transfer pieniędzy z DFB do FIFA oraz dadzą odpowiedź na wszystkie pytania dotyczące roli Beckenbauera. Jednak najwyraźniej jest znowu ruch w interesie. W innym przypadku szwajcarskie władze nie zarządziłyby w niecałe trzy czwarte roku od wszczęcia postępowania z tytułu podejrzenia m.in. o oszustwo i pranie pieniędzy przeprowadzenia rewizji w ośmiu miejscach jednocześnie. W centrum uwagi śledztwa znajduje się teraz gwiazda niemieckiej piłki nożnej. W wyniku dochodzenia kancelarii prawnej Freshfields wiadomo było, że doszło do podejrzanego transferu pieniędzy do Kataru przy wykorzystaniu konta szwajcarskiego prawnika Franza Beckenbauera”.
Regionalny dziennik „Mitteldeutsche Zeitung” z Halle konstatuje: „Zaskakująca jest jedynie okoliczność, że dopiero teraz wszczęto dochodzenie wobec Beckenbauera. Postępowanie to zasługuje na uwagę choćby z racji jego osoby. Jasne jest, że najwidoczniej nawet ktoś taki, jak Beckenbauer nie może utrzymać się niesplamiony na skraju korupcyjnego bagna firmowanego do dzisiaj przez FIFA. To organizacja o mafijnych strukturach. Tymczasem nie chodzi wcale o pytanie, który z turniejów piłkarskich został kupiony, lecz czy znajdzie się w ogóle jakiś przypadek załatwiony w sposób regulaminowy? Piłkarskie mistrzostwa świata 2006 w Niemczech na pewno się do takich nie zaliczają”.
Gazeta „Badische Neueste Nachrichten” pisze, że „Beckenbauera, jako gracza, otaczała aura nadzwyczajności i wyjątkowości. Ucieleśniał na boisku nieznośną lekkość bytu. Posiadał coś więcej niż tylko piłkarski talent. Było to beckenbauerowskie zrozumienie nietykalności, które miało wpływ na sposób, w jaki kopał piłkę. Tę samoświadomość zachował również po zakończeniu kariery, jako funkcjonariusz sportowy oraz człowiek interesu i tak jest do dzisiaj. Nonszalancja, z jaką potraktował w ubiegłym roku ciężkie zarzuty korupcji ws. przyznania mistrzostw świata 2006, zapierała dech w piersi. Ten lekki w nogach drybler omijał wszystkie mielizny argumentując, że nie miał o niczym pojęcia. Nie sposób w to uwierzyć”.
„Westfälische Nachrichten” z Münster (Monastyr) zapewniają: „Szwajcarzy z natury pedantyczni i akuratni chcą teraz dokładnie wiedzieć i biorą pod lupę byłe kierownictwo DFB wraz ze świetlaną postacią Beckenbauera na czele. Wzrósł nacisk, tak czy inaczej ucierpiało dobre imię, a teraz grozi nawet kara więzienia. I dobrze. W tym konkretnym przypadku nie chodzi o letnią bajkę 2006, której Niemcom i tak nikt już nie odbierze, lecz o transparencję, prawo i sprawiedliwość w sporcie. Kto również w przyszłości chce psioczyć na państwowy doping w Rosji lub denerwować się z powodu mafijnych struktur FIFA, powinien najpierw posprzątać u siebie. Skończył się czas milczenia”.
Gazeta „Leipziger Volkszeitung” podsumowuje: „Dzisiaj jest wszystko jasne: Beckenbauer zbyt często mylił nonszalancję z niedbalstwem. Napierw długo milczał, potem kreował się w typowej dla siebie manierze na łatwowiernego władcę, który wszystko podpisywał, co podsuwali mu jego wasale. Niewygodnych pytań unikał”.
Opr. Alexandra Jarecka