Niemiecka prasa: Christian Wulff jest sam sobie winny
28 lutego 2014Gazeta "Der Tagesspiegel" z Berlina pisze, że: „Kiedy sędzia powiedział: »Pan Wulff jest niewinny« zabrzmiało to formalnie jak rehabilitacja. Co pozostanie, to jedynie te obszary, gdzie kończy się władza prawa i sądu. Polityk Wulff nie jest ofiarą mediów - były one, szczególnie w przypadku prasy bulwarowej - długo zbyt usłużne. Zgadza się, że, niektóre gazety traktowały go z arogancją, ponieważ nie on, lecz Joachim Gauck był ich wymarzonym kandydatem na prezydencki urząd. Poza tym miał intelektualne braki. Jednak Christian Wulff przegrał nie z tego powodu, lecz z powodu własnych słabości, małych nierzetelności, kiedy zataił przed dolnosaksońskim Landtagiem kulisy zdobycia kredytu na dom”.
"Die Welt" komentuje: „Dymisja Wulffa była nieunikniona i nie doprowadziła do niej wycieczka na Oktoberfest, którą sąd odrzucił, jako bezprzedmiotową. Dymisja była nieuchronna, ponieważ na początku afery powstało fatalne wrażenie, że być może głowa państwa nie mówi swemu narodowi całej prawdy. Pozór, że najbliższe otoczenie będzie Wulffowi zaprzeczać, udaremniał późniejsze próby ratowania, ponieważ Wulff swoją wersję kupna domu przedstawił, jako oficjalne stanowisko głowy państwa na papierze z nagłówkiem urzędu prezydenckiego. Błędem było, że odizolował się, zamiast wytłumaczyć nieścisłości. Obojętne czy chodzi o kupno domu, czy o stanowisko wobec światowej polityki. Jeśli prezydent Niemiec korzysta z papieru i pieczęci, nie powinno być przy tym żadnych wątpliwości, wobec jego stanowiska. W takiej sytuacji nawet Richard Weizsäcker mógłby się potknąć“.
Natomiast "Westdeutsche Zeitung" uważa, że: „Wulff był konsekwentny, odrzucając umorzenie postępowania sądowego w zamian za 20 tys. euro. Tylko uniewinnienie prowadzi do prawnego oczyszczenia z zarzutów. I opinia publiczna powinna to zaakceptować. Co prawda nikt nie może przed sądem wyegzekwować dobrego imienia i na wizerunku tego karierowicza pozostanie coś z tego, co ujawniła afera. Jednocześnie uniewinnienie nie powinno być postrzegane wyłącznie w kategoriach prawnych, lecz powinno także doprowadzić do medialnej resocjalizacji Wulffa”.
"Märkische Allgemeine" z Poczdamu podsumowuje:
„Ten proces irytował od początku do końca. Z jednej strony polityk musiał, jak każdy inny obywatel, odpowiadać przed sądem. Z innej strony dochodzenie prokuratury z Hanoweru było tak jawnie stronnicze, że aż zapierało dech w piersi i odruchowo prawie chciało się bronić Wulffa. W oskarżeniu chodziło o moralność, sądzono jednak zgodnie z prawem. Wulff mimo oczyszczenia z zarzutów nie jest zwycięzcą. Ma rozbite małżeństwo i zrujnowaną karierę. Na końcu trzeba powiedzieć, że mimo medialnej histerii i przesady Christian Wulff jest sam sobie winny”.
Aleksandra Jarecka
Red. odp.: Bartosz Dudek