Niemiecka prasa: demokracja musi pokazać, że potrafi się bronić
3 grudnia 2013"Volksstimme" z Magdeburga pyta: "Czy ma sens ponowny wniosek o delegalizację NPD? Tak! Słuszne jest, że kraje związkowe robią to drugie podejście, manifestując swoją postawę. Demokracja musi pokazać, że potrafi się bronić. Przesłanie jest wyraźne: zero tolerancji dla ksenofobii, antysemityzmu, wrogości wobec konstytucji. Szczególnie ze względu na niemiecką historię jest to ważnym sygnałem. Trzeba przyznać, że jest to ryzykowny krok, bo postępowanie może znów skończyć się fiaskiem. Niektórzy obawiają się, że mogłoby to dowartościować NPD, która walczy obecnie z problemami finansowymi, topniejącą liczbą członków i złymi wynikami wyborczymi. Ale dlaczego nie miałoby stać się zupełnie odwrotnie? W trakcie procesu przed Trybunałem ta skrajnie prawicowa partia zostanie prześwietlona na wskroś. I dla wszystkich widoczna stanie się jej gardząca człowiekiem ideologia. Dlatego warto podjąć ryzyko fiaska całej sprawy".
"Sueddeutsche Zeitung" uważa, że "Ustawa Zasadnicza przewiduje proces ws. zakazu jakiejś partii bynajmniej nie jako ostatnią batalię przed przewrotem, którego i tak nikt nie musi się obawiać w przypadku NPD. Diabeł nigdy nie wchodzi dwa razy tymi samymi drzwiami, a niemiecka demokracja umocniła się już w okresie minionych 60 lat. Ale Federalny Trybunał Konstytucyjny musi wydać zakaz działalności NPD, ponieważ do nauk wyniesionych z okresu reżimu hitlerowskiego należy bezwarunkowa obrona godności człowieka. Partia polityczna to nie jakieś stowarzyszenie hodowców gołębi, tylko polityczne ugrupowanie wyposażone mocą konstytucji w przywileje i pieniądze. Na ten status nie zasługuje jednak ktoś, kto propaguje powrót do ideologii nadludzi i podludzi".
"Nuernberger Nachrichten" zaznacza, że "W obecnej chwili trudno jest ocenić, czy materiał dowodowy będzie wystarczający dla sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Nawet jeżeliby tak było i dojdzie do zakazu działalności NPD, to wciąż jeszcze grozić będzie odwrotne orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. W podobnych przypadkach zawsze przywiązywał on wagę do konkretnych niebezpieczeństw, płynących ze strony danej partii. Trybunał w Karlsruhe i Strasburgu to dwie poprzeczki, których nie wolno nie doceniać".
"To, co nie powiodło się w roku 2003, prawdopodobnie nie uda się także i teraz" - przewiduje "Pforzheimer Zeitung". "I może tak będzie dobrze, bo w innym przypadku skrajna prawica zeszłaby do podziemia i w niekontrolowany sposób rozwijała się dalej, i mogła stać się jeszcze bardziej radykalna i szkodliwa. W domniemanym politycznym niebycie prawicowi ekstremiści mogliby stać się drugim przestępczym NSU. Nasz system polityczny żywi się polityczną dyskusją. Problem ten obywatele muszą rozwiązać na drodze demokratycznej i rozprawić się z tą problematyką, zamiast zamiatać ją pod dywan".
"Berliner Morgenpost" zauważa, że "Nawet pozytywne rozpatrzenie wniosku nie wytrzebiłoby tych wszystkich narodowosocjalistycznych bzdur z tępych głów. W ukryciu działaliby oni dalej. Dlatego demokraci nie unikną tego, by pokonać NPD z jej całą świtą na drodze politycznego dyskursu. Wymaga to wiele wysiłku, ale ma trwalsze działanie niż bardzo ryzykowny sądowy proces. Teraz, kiedy kraje związkowe zdecydowały się na ten krok, pomimo wszelkich zastrzeżeń, pozostaje nadzieja na słuszne decyzje sędziów".
Małgorzata Matzke
red.odp.: Bartosz Dudek