Dla wielu Amerykanów Hillary Clinton jest mniejszym złem
28 lipca 2016„Frankfurter Allgemeine Zeitung“ pisze: „Teraz jest to już oficjalna decyzja: Hillary Clinton jest pierwszą kobietą, którą jedna z dwóch największych partii w USA nominowała na swojego kandydata w walce o Biały Dom. Jest to wydarzenie polityczne o historycznym znaczeniu. Jeszcze osiem lat temu ówczesna senator i była pierwsza dama uległa we wstępnych wewnątrzpartyjnych wyborach Barackowi Obamie, który osiągnął potem ogromne zwycięstwo w wyborach prezydenckich. Bardzo możliwe, że po pierwszym czarnoskórym prezydencie USA urząd ten obejmie kobieta. Swoją nominację Clinton świętowała tak, jak przystało na demokratkę, jako »największą rysę« w »szklanym suficie« utrudniającym kobietom awans”.
„Nürnberger Zeitung“ przypomina: „Wybierzcie mnie, a dostaniecie w pakiecie drugiego prezydenta – tymi słowami Bill Clinton rozpoczął w 1992 roku swoją kampanię wyborczą o najwyższy urząd Stanów Zjednoczonych. Jak wiadomo ów mężczyzna z Arkansas dostał się do Białego Domu, a jego żona Hillary stała się jedną z najpotężniejszych pierwszych dam w historii. 24 lata później Clintonowie zamienili się rolami i znowu tworzą historię. Hillary jest pierwszą kobietą-kandydatką na prezydenta USA, a były prezydent prowadzi kampanię wyborczą dla swojej żony – jedno i drugie to novum w Ameryce”.
„Sächsische Zeitung“ (Drezno) zauważa, że „Hillary Clinton dysponuje niemal wszystkim, co może zatrzymać miliardera. Jest doświadczona, obliczalna, godna zaufania. Niestety to wszystko nie wystarczy, by wygrać w listopadzie wybory. Ma trudny do skompensowania deficyt: tak naprawdę była szefowa dyplomacji nie jest popularna. Należy bowiem do »tych w Waszyngtonie«, do politycznego establishmentu, któremu wielu Amerykanów z zasady nie ufa“.
Według komentatora dziennika „Reutlinger General-Anzeiger“: „Prawdziwej atmosfery przełomu jakoś się nie czuje. Clinton nie jest postrzegana jako symbol przełomu. Względny entuzjazm w obozie jej zwolenników bierze się najzwyczajniej z całkowitej antypatii do republikańskiego kandydata Donalda Trumpa. Poza członkami partii wygląda to jeszcze bardziej ponuro. Dla wielu Hillary Clinton jest po prostu mniejszym złem. Mówiąc banalnie - wielu Amerykanów uważa, że ma wybór między dżumą a cholerą”.
Opr. Elżbieta Stasik