Niemiecka prasa: drugie podejście w walce z pandemią
30 września 2020Dziennik "Sueddeutsche Zeitung" komentuje decyzje, które podjęli kanclerz Angela Merkel i premierzy krajów związkowych i pisze w tym kontekście o "drugim podejściu". "Nie całe szkoły, ale poszczególne klasy mają pozostać w domu, gdy przyjdzie wirus. Nie wszystkie lokale mają zostać zamknięte, ale zakazy spożywania alkoholu mają być wprowadzane na poziomie lokalnym. Jest to kompromis między wolnością a bezpieczeństwem" - pisze SZ. Komentatorka zwraca uwagę, że niektórzy premierzy przeciwni byli wspólnym zakazom, argumentując, że w niektórych regionach, na przykład na wschodzie Niemiec, liczba zakażeń jest niska. Jednak "aby utrzymać wirus w ryzach, potrzebny jest szeroki konsensus społeczny, tak jak w marcu i kwietniu - zgoda co do tego, że tylko solidarność i odpowiedzialne działania mogą uchronić najsłabszych. Jeżeli osoby sprawujące władzę nie są w stanie uzgodnić nawet wspólnych zasad mających na celu spowolnienie wzrostu liczby zakażeń, w jaki sposób przekażą obywatelom takie wartości, jak czujność i empatia?" - pyta SZ.
Dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" winą za wzrost zakażeń obarcza "zachowania, które trzeba uznać za niesolidarne, a nawet aspołeczne". Zaliczają się do nich "wesela, uroczystości rodzinne lub suto zakrapiane imprezy, których uczestnicy nie przejmują się tym, co zaprząta cały kraj. W ten sposób demonstrują swoje egoistyczne podejście do walki z koronawirusem. Jednak zagrażają oni temu, co powinno być też w ich własnym interesie - uniknięcie za wszelką cenę kolejnego lockdownu. I tutaj potrzebny jest autorytet państwa, a tego brakuje. I dlatego dobrze, że niemiecki rząd w swoim regionalnym podejściu do problemu w tym jednym punkcie przeforsował bardziej surowe przepisy w sprawie prywatek".
Z kolei dziennik "Frankfurter Rundschau" uważa, że "Potrzebny byłby wyraźny sygnał dla ludności, który potrząsnąłby ludźmi i przekonał ich do tej trudnej drogi między zapewnieniem wolności osobistej a ochroną słabszych dla wspólnego dobra". Zdaniem komentatora, tego typu "dobre rozwiązanie" leżało na stole. Polegało ono na przyjęciu jednolitych dla całego kraju kryteriów, według których za pomocą kolorów możnaby określić stopień zagrożenia epidemiologicznego dla danego regionu. "Nie chodzi tu o automatyzm, ale o w sensowny sposób skoordynowany zestaw zasad, które w zależności od konkretnej sytuacji infekcyjnej mogą zostać zastosowane przez władze na poziomie gmin - od określenia dopuszczalnej liczby uczestników prywatnych imprez, przez obowiązek noszenia maseczek w miejscach publicznych aż po zakaz spożywania alkoholu".
Temat ten podejmuje także prasa regionalna. Na przykład dziennik "Schwäbische Zeitung" (Ravensburg) pisze: "Dynamika korony znów wzrasta, liczby rosną, a jesienią i zimą grożą trudne warunki. To, że teraz rząd federalny i kraje związkowe podejmują działania, które według naukowców pozwalają na podjęcie skutecznych środków zaradczych, jest słuszne. Chodzi o to by uniknąć kolejnego lockdownu, utrzymać przy życiu gospodarkę oraz otwarte szkoły i przedszkola".
Bardziej krytycznie widzi to komentator dziennika "Nordwest-Zeitung" (Oldenburg): "Przy zwalczaniu korony musi być respektowana zasada proporcjonalności. Państwo działa nieproporcjonalnie wtedy, gdy wchodzi z butami do najbardziej intymnych sfer życia człowieka. Kogo przyjmuję w domu i ilu gości nie powinno obchodzić nikogo, a już w żadnym razie jakichś urzędników. A jeśli chodzi o nowe katalogi kar - opiekuńczemu państwu życzę przyjemności w tropieniu fałszerzy wpisów na formularzach w lokalach!"