Niemiecka prasa: Koniec sporu, na którym stracili wszyscy
24 sierpnia 2016"Reutlinger General-Anzeiger" zauważa:
"W tym sporze nie ma wygranych. Grupa Prevent musi obawiać się, że w przyszłości nie będzie dostawcą komponentów dla koncernu Volkswagena. Ten zaś musi uporać się skutkami okresowego ograniczenia produkcji. Pomimo obciążeń związanych z aferą dieselgate, 56 mln euro, które kosztował go spór z dostawcami, są bolesną wprawdzie, ale w gruncie rzeczy błahostką. Byłoby dużo lepiej, gdyby Volkswagen więcej zapłacił innemu dostawcy i uniknął starcia z grupą Prevent. Na skandal zakrawa jednak to, że Volkswagen chciał wprowadzić pracę w niepełnym wymiarze godzin na koszt niemieckich podatników".
Zdaniem "Frankfurter Rundschau":
"Menedżerowie Volkswagena mogą sobie pozwolić na łączenie arogancji z ignorancją, ponieważ wiedzą, że w razie czego przyjdą im w sukurs politycy. Premier Dolnej Saksonii Stephan Weil z SPD opowiedział się jednoznacznie po stronie koncernu i przed kamerami telewizyjnymi ostro zbeształ grupę Prevent. To naprawdę zastanawiające, że jeden z najważniejszych przedstawicieli państwa zajmuje stronę jednego z uczestników sporu, który od strony prawnej jest tylko zwykłym procesem cywilnym. A może stało się tak dlatego, że Weil zasiada w radzie nadzorczej koncernu jako jej wiceprzewodniczący?".
Berlińska "Die Welt" pisze:
"VW - te dwie litery symbolizowały dawniej to, co w Niemczech było dobre i słuszne. Dziś oznaczają one najgorsze cechy niemieckiego modelu gospodarczego i, częściowo, politycznego: kumoterstwo w polityce, nadmiar uprawnień związków zawodowych, arogancję wielkich firm wobec ich klientów i konkurencji".
Podobnie widzi to "Fränkischer Tag" z Bambergu:
"Wygląda na to, że przejściowe zatrzymanie taśm produkcyjnych koncern Volkswagena chciał zrekompensować jakoś sobie wprowadzeniem pracy w niepełnym wymiarze godzin na koszt niemieckich podatników. Jest to skandal nad skandale. Nie można bowiem inaczej nazwać zachowania największego producenta samochodów w Europie, który stara się przerzucać na społeczeństwo zarówno koszty zawinionej przez siebie afery dieselgate, jak i sporu z dostawcami komponentów niezbędnych do ich produkcji".
Kropkę nad i w tej sprawie stawia monachijska "Süddeutsche Zeitung":
"Ubiegłe dni były lekcją poglądową, jak mały spór między partnerami biznesowymi może przeobrazić się w proces zdolny wstrząsnąć podstawami jednej z najważniejszych gałęzi naszej gospodarki. Co gorsza, to tylko zapowiedź tego, co jeszcze może nastąpić. W stosunkach między producentami i dostawcami nastąpiło zachwianie dawnej równowagi sił. Byliśmy świadkami, jak dostawca, mający pozycję monopolisty na dostarczanie dużemu koncernowi pewnych części, usiłował rozegrać to na swoją korzyść. Na pewno udało mu się jedno: udowodnił, że wielkie koncerny bynajmniej nie są wszechmocne i odporne na atak. Trzeba tylko uderzyć je we właściwe miejsce".
opr. Andrzej Pawlak