Niemiecka prasa: Lutosławski – jeden z największych kompozytorów XX wieku
25 stycznia 2013SZ poświęca w swoim felietonie uwagę Witoldowi Lutosławskiemu oraz okolicznościowej publikacji z okazji jego setnych urodzin. „Nie tylko politycy, lecz także kompozytorzy są w stanie odcisnąć swoje piętno na narodowej kulturze”, pisze gazeta przywołując w tym kontekście przykłady Verdiego i Wagnera. „Polak Witold Lutosławski działał na kulturę muzyki swojego kraju po drugiej wojnie światowej jak ktoś, kto otwiera drzwi: Po końcu epoki stalinizmu i dzięki kulturalno-politycznej odwilży w Polsce, w 1956 roku był jednym z twórców festiwalu Warszawska Jesień, który w obozie socjalistycznym zyskał pozycję unikalnego obszaru artystycznej i duchowej wolności”, pisze SZ.
Cytowani eksperci podkreślają to, co ich zaskakiwało: „Warszawska Jesień nie była nielegalnym aktem, lecz integralną częścią oficjalnego polskiego życia muzycznego”, pisze SZ i dodaje: „By osiągnąć coś takiego trzeba było strategicznej mądrości oraz artystycznej siły sugestii”. Gazeta powołuje się przy tym na okolicznościową publikację czasopisma „Osteuropa” poświęconego stuleciu urodzin kompozytora. Przytaczając artykuł Krzysztofa Meyera z tego czasopisma SZ podkreśla za nim, że Lutosławski był także symbolem wolności dla kompozytorów rosyjskich a jeden z nich, Vladimir Tarnopolski, podsumował spotkanie z Lutosławskim w 1978 roku w Moskwie słowami – „doświadczyliśmy prawdziwego arystokraty”.
Klasyk XX wieku
Również Die Welt poświęca uwagę Lutosławskiemu. „Lutosławski jest klasykiem muzyki współczesnej” – pisze dziennik i nazywa Polaka jednym z największych kompozytorów XX wieku. Zdaniem „Die Welt” urodziny muzyka są okazją, by skorygować kilka mylnych opinii o nim. „Lutosławski uwolnił awangardę od jej największego manka, a mianowicie nudy”, pisze gazeta i dodaje: „Chociaż używał awangardowych technik, jego muzyka jest świeża i pełna napięcia”.
Zdaniem „Die Welt” Lutosławski w przeciwieństwie do swoich pozostałych kolegów jak Panufnik czy Kilar nie używał tematów muzycznych związanych z tożsamością narodową. Także druga wojna światowa i Holokaust nie odgrywały w jego muzyce roli.
„Die Welt” pisze, że Lutosławski był jednym z twórców „Warszawskiej Jesieni”, ale nie protestował publicznie przeciwko politycznej sytuacji w Polsce. „Lutosławski nie chciał mieć wiele wspólnego z fatum przeszłości i teraźniejszości”, pisze gazeta. Tłumaczy, że powody tego tkwiły w życiu prywatnym kompozytora i o których nie można było publicznie wspominać przed rokiem 1989. Dziennik przypomina o historii ojca Lutosławskiego, który spędził okres pierwszej wojny światowej w Moskwie, a w 1918 roku został rozstrzelany przez bolszewików. „Krótko przed egzekucją pozwolono mu się pożegnać ze swoim pięcioletnim synem”, pisze gazeta i uzupełnia, że to przeżycie było dla przyszłego kompozytora „życiową traumą, którą mógł jedynie przełamać w swojej artystycznej twórczości”. „Die Welt” tak właśnie tłumaczy odejście Lutosławskiego od folkloryzmu i jego abstynencję w stosunku do motywów patriotycznych.
Gazeta zauważa, że przykład Lutosławskiego może pomóc także gdzie indziej w uwolnieniu się od narodowej obsesji, co jej zdaniem byłoby również wskazane i dobrą terapią w Niemczech np. w przypadku wielbicieli Wagnera.
Róża Romaniec