Niemiecka prasa: Moralność nie uratuje klimatu
17 listopada 2017„Die Welt” uważa, że: „Większość krajów koalicji antywęglowej nie może świecić przykładem, ponieważ w przeciwieństwie do Niemiec nie zrezygnowały one z energetyki atomowej – a teraz jeszcze wręcz uzurpują sobie prawo do tytułu ocaliciela klimatu. Dotyczy to też Kanady, która w ostatnich latach wyremontowała niektóre ze swoich starych elektrowni atomowych. Drugi protagonista, Wielka Brytania, wręcz zaprezentowała największy w zachodnim świecie program budowy nowych elektrowni jądrowych o mocy 16 GW. Finlandia buduje nowe siłownie atomowe, podobnie jak Francja, a Belgia rozważa wydłużenie czasu eksploatacji swoich elektrowni. Czy Niemcy mają brać z nich przykład? Ta odwrotna strona medalu koalicji antywęglowej jest wyraźnie przemilczana przez ekologiczne ugrupowania”.
„Frankfurter Rundschau” twierdzi: „Nie ma wątpliwości, że rządy powinny teraz zaostrzyć swoje cele. W tej sytuacji jest fatalne, że na konferencjach klimatycznych obecnie brak prekursorów i energicznych aktywistów. Przywódczy duet Chiny-USA, który doprowadził do sukcesu paryskiego szczytu, poszedł do lamusa od kiedy Trump jest prezydentem. Teraz przyszła kolej na dawnego prekursora polityki klimatycznej, Unię Europejską, by wraz z Chinami stworzyć nowy duet. Do tego potrzebny byłby jednak sprawnie działający silnik, którym mogłyby stać się Niemcy i Francja. Lecz ten silnik się dławi. Swego czasu kanclerz Merkel ogłoszono ‘szefową klimatu', lecz w jej kraju emisja CO2 nie spada już od ośmiu lat. Ona sama unikała jakiejkolwiek konkretnej deklaracji, w jaki sposób zamierza odwrócić jeszcze właściwie nieuchronne fiasko Niemiec, które nie osiągną swojego celu redukcji CO2 do roku 2020. Jest to zaprzepaszczona szansa, bo nie da się targować z globalnym klimatem”.
Ekonomiczny dziennik „Handelsblatt” z Dusseldorfu twierdzi, że: „Zamiast toczyć stare batalie o elektrownie węglowe, polityka powinna całą swoją energię skierować na rzeczy sięgające w przyszłość, np. to, jak można stworzyć praktyczne i skuteczne instrumentarium dla poprawienia ochrony klimatu bez niepotrzebnych konfliktów. W szufladzie jest dość odpowiednich propozycji. Wszystkie one opierają się na pomyśle, by emisję CO2 stopniowo i bezwzględnie zaopatrzyć w cenę, która we wszystkich dziedzinach – od rolnictwa po budownictwo – doprowadziłaby do szybkiego przejścia do odnawialnych i zrównoważonych technologii”.
Komentator „Frankfurter Allgemeine Zeitung” jest także zdania, że zwrot energetyczny może udać się tylko przez wprowadzenie opłat za emisję CO2: „W czasie trwania bońskiej konferencji klimatycznej, poprzez wygłaszanie moralizatorskich apeli, łatwo jest znaleźć akceptację dla jeszcze lepszej ochrony ziemskiej atmosfery – głosząc hasło ‘rezygnacji z węgla' – i to właśnie uczynić podstawą polityki rządu. Lecz moralność nie uratuje klimatu. Z tego względu politycy sondujący możliwość utworzenia nowego rządu RFN powinni dokładniej przyjrzeć się dwóm nowym badaniom rynku energetycznego. Kto przeczyta analizy Międzynarodowej Agencji Energii i niemieckich uczelni technicznych, ten stanie się bardzo pokorny wobec zadania ‘dekarbonizacji' do roku 2050.
Popyt na ropę naftową na całym świecie będzie dalej rósł – stwierdza Agencja Energii i także ulubiony pomysł nie tylko niemieckiej polityki, elektromobilność, nie zahamuje tego boomu. Tyle, że większe zużycie ropy dla ochrony klimatu jest tak samo rozsądne jak gaszenie ognia benzyną. W Niemczech węgiel, ropa i gaz mają do roku 2050 w większości zostać zastąpione przez zero-emisyjny prąd ze źródeł odnawialnych. Twierdzenie, że będzie to prawie za darmo, jest absurdalne, jeżeli zobaczy się, jakie niezbędne warunki ramowe nakreślają uczelnie techniczne. Sama tylko prognoza, że w przyszłości wydajność urządzeń wiatrowych i fotowoltaicznych musi być zwiększona pięcio- czy nawet siedmiokrotnie, uzmysławia społeczny wymiar tego planu. Kto chce przekonać do niego ludzi?
opr. Małgorzata Matzke