Prasa: Musimy pogodzić się z tym, że żyjemy w epoce terroru
24 marca 2016„Landeszeitung” z Lüneburga zauważa: „Po dziewiątym zamachu od listopada 2015 uczucia bezbronności nie zmniejsza nawet stwierdzenie, że państwa jak Irak, Syria czy Nigeria dużo bardziej cierpią na skutek terroru. Ale przynajmniej europejskie władze bezpieczeństwa powinno to skłonić do refleksji, że skończyły się czasy, w których zagrożenie terrorystyczne można było opanowywać działaniami na poziomie narodowym. Musimy pogodzić się z tym, że żyjemy w epoce terroru. Ale musimy zaprzestać podsłuchiwania się nawzajem dla własnych korzyści. Nadszedł raczej czas, żeby organy bezpieczeństwa, stojące przed tymi samymi wyzwaniami, wspólnie też stawiły czoła globalnemu wyzwaniu”.
„Die Welt” pisze: „Niemcy dysponują właściwie wszystkimi narzędziami, potrzebnymi do odparcia zagrożeń. Mogą na określony czas zamykać kogoś w areszcie, dla wyeleminowania bezpośredniego ryzyka. Jeżeli to konieczne, czasowe zatrzymanie można zamienić w areszt śledczy. Niemieckie władze mają obszerny rejestr przestępstw popełnionych przez ugrupowania terrorystyczne, który jeszcze niedawno został poszerzony o rekrutację do grup terrorystycznych i kary za pewne światopoglądy. Ale Niemcy nie mają niestety jeszcze obszernej bazy danych gromadzonych retencyjnie. Może się to stać problemem, jeżeli pod presją czasu trzeba by było prześledzić, jak zwykli przestępcy stali się potencjalnymi terrorystami. Ale pominąwszy to, przygotowanie Republiki Federalnej w tym zakresie jest już bardzo przyzwoite”.
„Tagesspiegel” z Berlina stwierdza: „Teraz na jaw wychodzą błędy. Europa może nie zareagować na nie wspólnym frontem. Służby wywiadowcze, policja, wszyscy mogą wspierać swoich partnerów. 28 państw może zjednoczyć się zarówno prowadząc wspólne śledztwa jak i podejmując działania prewencyjne. Jak więc brzmi nasza odpowiedź? Na pewno nie tak, że ograniczymy swobody, z których nie bez racji jesteśmy dumni. Raczej będziemy je sławić na całym świecie – nie butnie, lecz zrozumiale. To znaczy, że potrzebna jest ofensywa współpracy rozwojowej. Właśnie tam, gdzie działają wrogowie pokojowego, demokratycznego rozwoju. Potrzeba na to i czasu, i pieniędzy. Ale nie ma co marzyć o tanich i szybkich rozwiązaniach. Odwet nie jest żadną opcją”.
„Frankfurter Allgemeine Zeitung” twierdzi, że „W walce z terrorem bardzo rozsądny jest postulat, by poprawić wreszcie ponadgraniczną współpracę służb wywiadowczych i rutynowo wymieniać się ważnymi informacjami. Jest to wręcz nakazem chwili. Kto odmawia takiej współpracy, ten wobec terrorystycznego zagrożenia działa bardzo nierozsądnie i w najgorszym wypadku stanie się pomocnikiem zabójców. Jeżeli chodzi o współpracę na poziomie europejskim, nie może być żadnych wewnątrzpolitycznych tabu. Biurokratyczne i informacyjne bariery, między różnymi organami bezpieczeństwa, są po myśli przede wszystkim przestępców. Ponieważ mamy do czynienia z tak zmasowaną rekrutacją dżihadystów, władze bezpieczeństwa nie powinny sobie nawzajem utrudniać pracy”.
„Handelsblatt” twierdzi, że „Najpóźniej od chwili, gdy rozpoczął się kryzys imigracyjny, każdy Europejczyk zdał sobie sprawę, że staliśmy się częścią światowej polityki wewnętrznej. Wydarzenia w syryjskim Aleppo czy w libijskim Sirte mają bezpośredni wpływ na nasze codzienne życie. Z tego względu anachronizmem jest to, że państwa członkowskie Unii Europejskiej wciąż jeszcze po macoszemu traktują europejską politykę zagraniczną i bezpieczeństwa. Żaden kraj w Europie, w zglobalizowanym świecie, z jego wymianą handlową, wymianą danych i falami migracji, nie może sam zagwarantować sobie bezpieczeństwa. Z tego względu bezsensowne jest, kiedy zwolennicy wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej teraz używają brukselskich zamachów jako argumentów dla Brexitu”.
opr.: Małgorzata Matzke