Niemiecka prasa: nałogowemu palaczowi wolno wymówić mieszkanie
27 czerwca 2014„Lübecker Nachrichten" zauważa, że „Wolnoć Tomku w swoim domku - tę zasadę podważył sąd i miał świętą rację. Swoboda ulegania własnym zachciankom kończy się bowiem tam, gdzie narusza prawa innych ludzi. (...) Tak właśnie uzasadnił swój wyrok wyższy sąd krajowy w Düsseldorfie. 75-letni emeryt tak niemiłosiernie kopcił w swoim mieszkaniu, że inni lokatorzy dusili się od papierosowego dymu. Emeryt nie dopatrzył obowiązku regularnego wietrzenia mieszkania i opróżniania popielniczek, żeby w ten sposób nie narażać sąsiadów na konieczność wąchania niedopałków".
Monachijska „Süddeutsche Zeitung" twierdzi, że „Sąd słusznie wyznaczył granicę tolerancji wobec zachowań ludzi nie mających umiaru. Możemy robić co chcemy w swoim mieszkaniu pod warunkiem, że nie obciąża to stale naszych sąsiadów ani im nie zagraża. Adwokat nałogowego placza argumentował, że ten wyrok jest złą nowiną dla wszystkich lokatorów. To nieprawda. Jest dokładnie odwrotnie. Większość z nich jest teraz lepiej chroniona przed zachowaniem ludzi nie uznających żadnych reguł".
„Pforzheimer Zeitung" zwraca uwagę, że: „Kiedy prawnik porusza temat prawa lokalowego często słyszy, że w tym przypadku wydane przez sąd wyroki odnoszą się zawsze do konkretnego przypadku. A to oznacza, że próba ich uogólnienia i rozciągnięcia na podobne sprawy jest wielce ryzykowna. Kto wie, czy sędziowie z Düsseldorfu nie wzięli tego pod uwagę, zezwalając na wniesienie rewizji od wyroku. W ten sposób ostateczne stanowisko wobec praw palaczy i niepalących, być może, będzie musiał zająć Federalny Trybunał Sprawiedliwości".
Boński „General-Anzeiger" uważa, że: „Właśnie dlatego ten konkretny przypadek nie nadaje się na argument w rozmowie, że Niemcy przeistaczają się powoli w państwo, w którym wszystko jest ściśle uregulowane przepisami i ujęte w szytwne ramy zachowań dopuszczalnych i niedopuszczalnych. W istocie rzeczy sąd stanął w obronie sfery prywatnej. To, co ludzie robią u siebie w domu, nie powinno nikogo obchodzić i państwo też nie wtyka w to swojego nosa, ale tylko do chwili, w której zachowania jednych nie naruszają praw przysługujących innym. Granica tolerancji kończy się tam, gdzie ktoś bez umiaru i wręcz złośliwie trzyma się zasady »wolnoć Tomku w swoim domku«".
„Mitteldeutsche Zeitung" z Halle pyta: „Czy prawdziwy spokój nastąpi dopiero wtedy, kiedy palacze i niepalący będą mieszkać w oodzielnych domach odgrodzonych od siebie murem? Czy naprawdę musimy się posuwać aż do tego? Nałogowi palacze, palący zawsze i wszędzie, nie bacząc na opory otoczenia czynią niedźwiedzią przysługę tym, którzy też sięgają po papierosa, ale najpierw upewniają się, czy dym nie będzie przeszkadzał innym. Kto jednak nadużywa cierpliwości otoczenia i bez umiaru zadymia mu życie, ten nie powinien się dziwić, że jego sąsiedzi zaczynają zachowywać się histerycznie, a właścicielka lokalu, wynajmowanego przez nałogowego palacza-egoistę, żąda jego wyprowadzenia się".
oprac. Andrzej Pawlak