Niemiecka prasa: Nie są to czasy na próbę sił
10 sierpnia 2019Wychodzący w Weiden (Górny Palatynat) „Der neue Tag" koncentruje się na roli Polski w transatlantyckim konflikcie: „Akurat Polsce wolno grać rolę posłusznego pieska Trumpa. Kraj, dla którego solidarność w Europie staje się coraz bardziej obcym pojęciem. Zgarniać kasę od UE, to tak – Polska jest największym beneficjentem środków unijnych – ale siedzieć cicho, kiedy mowa o niemiłych zobowiązaniach, takich jak rozdzielenie uchodźców. Na marginesie: Niemcy i tak już podwyższyły swoje wydatki na obronę. Mimo Trumpa. Nie są to czasy na próbę sił, jest to pora rozsądku i dyplomacji. Na pochopne działania nie ma miejsca”.
„Rhein-Zeitung" z Koblencji porównuje rzeczywiste wydatki na obronność Polski i Niemiec: „Przed rokiem, na szczycie NATO w Brukseli, Trump zarzucił niemieckiemu rządowi, że gazociągiem Nord Stream 2 robi z siebie w pewnym sensie niewolnika Rosji. Potem, sporem o 2-procentowy próg wydatków na obronę, doprowadził prawie do fiaska szczytu. A teraz następny raz przykręca śrubę: otwarcie grozi Niemcom wycofaniem swoich sił zbrojnych. W nagrodę amerykańskie wojska mogą przenieść się do Polski, bo Warszawa jest z punktu widzenia Trumpa wzorowym sojusznikiem. Precyzyjnie spełnia uzgodniony, 2-procentowy cel. Prezydenta USA nie interesuje przy tym fakt, że z budżetem na obronę rzędu niespełna 11 mld euro, polskie wydatki nie sięgają nawet jednej czwartej budżetu obronnego Niemiec w wysokości 43,2 mld euro. Niemcy mają poczuć jego gniew”.
Dziennik „Frankenpost" (Hof) ostrzega natomiast przed możliwą eskalacją konfliktu Wschód-Zachód: „Zamilknie wkrótce huk wystrzałów armat w Grafenwoehr (poligon w Bawarii/DW), bo amerykańscy żołnierze zostaną przeniesieni do Polski? Mieszkańcom byłoby to na rękę, blisko dwa tysiące cywilnych pracowników poligonu kosztowałoby to jednak podstawy ich egzystencji. Niemcy wnoszą istotny wkład w stacjonowanie wojsk USA, przejmą to teraz Polacy? Jeżeli czołgi USA miałyby stacjonować w Polsce, a tym samym zbliżyć się do rosyjskiej granicy, byłby to niepokojący sygnał, zapowiadający niedobrą przyszłość, z napięciami, które szybko mogłyby eskalować”.
Zdaniem „Frankfurter Allgemeine Zeitung" ręce zacierają przeciwnicy NATO i zacieśnienia stosunków transatlantyckich: „Sposób, w jaki rząd Trumpa przypomina Niemcom, że są daleko w tyle ze swoimi zobowiązaniami wyraźnego zwiększenia wydatków na obronę, ma wiele aspektów. Choćby metoda - równa się wymuszaniu okupu. Kiedy obcesowy ambasador Trumpa w Berlinie grozi wycofaniem amerykańskich wojsk z Niemiec; kiedy wiąże niemieckie wydatki na obronność z eksportem do Ameryki, jest to woda na młyn każdego, kto chce możliwie dużego dystansu do Stanów Zjednoczonych. Ale zrujnowanie niemiecko-amerykańskich stosunków nie może być właściwie celem amerykańskiej polityki – tyle że nagonka na Niemcy właśnie do tego prowadzi! Przeciwnicy NATO i ściślejszych stosunków bilateralnych mogą nie posiadać się ze szczęścia”.
Gazeta „Augsburger Allgemeine" tymczasem pozostaje realistyczna: „Wycofanie brzmi tak prosto. Ale takie nie jest. Kiedy ambasador USA sugeruje, że wojska jego kraju stacjonują w Niemczech bezinteresownie, nie mówi nawet połowy prawdy. Przykład Ramstein: trudno sobie wyobrazić, by USA obyło się bez tego potężnego areału, centrum logistycznego w Europie i poza nią. Zainwestowano tam ogromne sumy, ostatnio na największy poza USA szpital wojskowy. Trudno, żeby Waszyngton z tego zrezygnował. Fakt, że inne, mniejsze amerykańskie bazy stoją do dyspozycji lub są zmniejszane, od wielu lat jest rzeczywistością”.