Prasa o decyzji Scholza ws.Taurusów: obawia się konfliktu
6 października 2023„Scholz obawia się, że przez użycie rakiet manewrujących Taurus na terytorium rosyjskim Niemcy mogą stać się stroną konfliktu wojennego" - pisze „Reutlinger General-Anzeiger”. Dziennik przytacza przykład Wielkiej Brytanii, która wysłała nawet żołnierzy na Ukrainę, którzy dostarczają dane geoprzestrzenne dla dostarczonych rakiet. I konstatuje: „Jednak Putin nie wcale nie jest zainteresowany ogłaszaniem któregokolwiek członka NATO wrogiem wojennym. Bowiem w konflikcie z Sojuszem wszyscy mogą tylko stracić". Jedyną szansą Putina na wygranie tej wojny jest wywołanie zmęczenia u sojuszników Ukrainy i wtedy przestaną udzielać jej wsparcia. „A oznaki wahania lub niezgody tylko utwierdzają Putina w przekonaniu, że powinien kontynuować krwawy wojenny konflikt w Ukrainie” – czytamy.
„Rhein-Neckar-Zeitung” konstatuje: „Za swoją postawę w szpagacie między moralnym obowiązkiem udzielania wsparcia napadniętemu sąsiadowi i akceptacją układu sił politycznych kanclerz Olaf Scholz zaliczył nienajlepszą ocenę. Często mówi się, że podejmuje decyzje dopiero wtedy, gdy przychodzi wytyczna z Waszyngtonu. To prawda. Jednakże w tej istotnej kwestii ma on rację. Nawet teraz, gdy obiecuje Wołodymyrowi Zełenskiemu kolejny system Patriot zamiast pocisków manewrujących Taurus. Ponieważ ich użycie wiąże się z dodatkowym ryzykiem eskalacji. Nie wspominając już o tym, że z militarnego punktu widzenia pociski te miałyby sens tylko wtedy, gdyby USA dostarczyły wystarczającą liczbę samolotów bojowych. I niezależnie od wszystkiego: nawet jeśli strategia NATO dotychczas skutkowała w przeciwstawieniu się groźbom Kremla, nie powinna być w żadnym wypadku interpretowana jako zielone światło do wprowadzania wszystkich systemów uzbrojenia do konfliktu wojennego. Sytuacja pozostaje skomplikowana”.
Zdaniem „Hannoversche Allgemeine Zeitung” „Niemcy udzielają pomocy, ale nie do końca jest jasne, o jakie konkretnie cele chodzi rządowi Niemiec dzięki tej pomocy. Jeśli posłuchać kanclerza Olafa Scholza (SPD), to chodzi o to, że Rosja nie może wygrać tej wojny. Natomiast minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock (Zieloni) i minister finansów Christian Lindner (FDP) mówią, że Ukraina musi wygrać ten konflikt.To istotna różnica. Obecne międzynarodowe wsparcie pozwala Ukrainie udaremnić zwycięstwo Rosji i stawiać opór okupantowi. Jeśli celem jest jednak zwycięstwo Ukrainy i szybkie zakończenie wojny, to Zachód nadal pomaga zbyt wolno i zbyt mało”.
„Leipziger Volkszeitung” komentuje: „Oczywiście, kanclerz musi dokładnie rozważyć decyzje dotyczące dostaw pocisków manewrujących Taurus. Jednakże jasne jest również, że Rosja wykorzystuje każde opóźnienie w zachodnich dostawach broni. Być może kontratak Ukrainy byłby znacznie bardziej zaawansowany, gdyby wcześniej otrzymała od Zachodu czołgi bojowe i obecnie dysponowałaby już samolotami bojowymi F-16. Im szybciej Ukraina odniesie sukces, tym wcześniej zakończą się wojna i mordowanie. Jeśli kontratak nie będzie postępować, może dojść do osłabienia wsparcia Zachodu dla Ukrainy, które już teraz zaczęło się chwiać”.
Z kolei według „Augsburger Allgemeine” Scholz nie może już dłużej kryć się za wielkim sojusznikiem. „Tak, po USA to Niemcy do tej pory najwięcej zrobili, aby wesprzeć Ukrainę. Jednak właśnie tego można oczekiwać od najpotężniejszego gospodarczo państwa europejskiego. Tym bardziej napawa smutkiem to, że głównie Scholz sprawia stale wrażenie, jakby w rzeczywistości nie chciał, aby Ukraina ostatecznie wygrała ten wojenny konflikt, który narzuciła jej Rosja” - pisze dziennik.