Niemiecka prasa o Erdoganie: „Terrorysta bez bomb"
21 maja 2016Opiniotwórcza „Die Welt” z Berlina komentuje: „To, że wybranym posłom grożą aresztowania pod zarzutem terroru, unaocznia, że słuszne były naciski Parlamentu Europejskiego, by Turcja zmodyfikowała ustawę antyterrorystyczną. Turcja zdecydowała się jednak na coś wręcz przeciwnego: kto nie popiera Erdogana jest potencjalnym terrorystą. Niemiecki rząd dobrze robi, zastanawiając się nad alternatywą dla porozumienia ws. uchodźców i zrezygnowania z uzależnienia się od reżimu operującego zastraszaniem, które sięga aż do Berlina”.
Regionalna gazeta „Neue Osnabrücker Zeitung” konstatuje: „Turecki prezydent Recep Erdogan podąża konsekwentnie swoją drogą, oddalając się jednocześnie od Europy. Przy tym bez sensu są zarzuty, że to właśnie sam Zachód odmawiał przez dziesięciolecia temu krajowi perspektyw, kiedy będąc jeszcze pod wpływem Ataturka dążył on do nowoczesności. Ten czas minął. Turcja podobnie jak Rosja rozwinęła w sobie nową pewność siebie. Prowadzi ona do izolacji i nie da się jej tak łatwo przekuć ponownie w zaufanie, nawet jeśli podjęto by takie wysiłki. Ale tak po prawdzie nikt tego nie chce. Kulturowe odrzucenie, nieufność, uprzedzenie oraz nadmierna krytyka w UE są wobec Turcji nie mniejsze niż na odwrót”.
Stołeczny dziennik „Berliner Zeitung” pisze: „Erdogan bombarduje znowu Kurdów we własnym kraju i jednocześnie wypowiada wojnę również demokracji i państwu prawa. Sposób w jaki ją prowadzi, uświadamia, jak będzie on rządzić, jeśli wygra. W wojnie przeciwko Kurdom Erdogan idzie rzeczywiście po trupach. W walce z kulturą demokracji i praworządności w Turcji – tak czy inaczej roślince bardzo delikatnej – nie cofa się przed żadnym biurokratycznym lub legislacyjnym atakiem na reprezentujące je instytucje. To terrorysta bez bomb. Prędkość z jaką Erdogan zbliża się do celu jakim jest dyktatura przecinając przy tym więzi Turcji z Europą, zapiera dech w piersi”.
„Stuttgarter Zeitung” analizuje stosunek kanclerz Merkel do Erdogana:
„Merkel potrzebuje Erdogana, by przed wyborami do Bundestagu na czas przedstawić w polityce wewnętrznej liczby uchodźców, które trwale utrzymają się na niskim poziomie. Dlatego porozumienie UE z Turcją nie jest właściwie projektem europejskim, lecz osobistą odpowiedzią kanclerz Merkel na odrzucone przez nią niespójne działania poszczególnych państw. Jest ono też dla kanclerz politycznym ubezpieczeniem na życie. Jeśli porozumienie zakończy się fiaskiem, sytuacja Merkel stanie się trudna, gdyż nie posiada ona żadnej alternatywy i nie może sobie na dłuższą metę pozwolić na czerpanie korzyści wyłączenie z zamknięcia szlaku bałkańskiego, co sama publicznie i stale krytykowała”.
opr. Alexandra Jarecka