Prasa o F-16 dla Ukrainy: „Putina to raczej nie przestraszy”
22 maja 2023„Frankfurter Allgemeine Zeitung” zauważa: „Podróże ukraińskiego prezydenta do Arabii Saudyjskiej i Japonii najwyraźniej nie przypadły do gustu niektórym politykom. Z drugiej strony miał ułatwione zadanie na spotkaniu z przedstawicielami grupy swoich największych zwolenników (G-7 – red.). Przy tej okazji amerykański prezydent Joe Biden podał nawet wiadomość, którą Wołodymyr Zełenski uznał za ‘historyczną’. Czy gotowość USA do szkolenia ukraińskich pilotów na myśliwcach F-16 zasługuje na taką ocenę, to się dopiero okaże. Symboliczna wartość szkolenia pilotów jest natychmiast oczywista. Mniej jasne jest, jaką wartość strategiczną dla Ukrainy miałoby dostarczenie takich samolotów. Pod tym względem ‘historyczna’ decyzja Bidena może mieć większą wartość moralną niż militarną”.
„Neue Osnabruecker Zeitung” analizuje: „Prezydent USA Joe Biden wysyła przez to przede wszystkim sygnał własnej siły i determinacji. Do Chin, które nie zrywają z Putinem i do własnego narodu, któremu musi udowodnić swoje zdolności przywódcze w nadchodzącej prezydenckiej kampanii wyborczej. Jest jednak mało prawdopodobne, że Putin poczuje się przez to zastraszony. Niemcy w każdym razie nie wezmą w tym udziału, a przynajmniej – nie od razu. Kanclerz Olaf Scholz nie uważa zachodnich myśliwców za właściwy sposób na szybsze zakończenie wojny. A to, że tym razem nie został przezwany guzdrałą przez krzykaczy z FDP i Zielonych, jak wcześniej w przypadku dostaw czołgów, jest zdumiewającym wydarzeniem w tej debacie w Niemczech”.
„Mitteldeutsche Zeitung” z Halle zaznacza: „W każdym razie Niemcy nie będą w to wciągnięte, z wyjątkiem ewentualnego szkolenia i logistyki. Niemiecki rząd nie posiada w swoich zasobach żadnych F-16 i nie chciałby ich oddawać. Poza tym właśnie przygotował nowy pakiet zbrojeniowy o wartości 2,7 mld euro. Dochodzą do tego także zastrzeżenia natury politycznej. Ukraińska armia mogłaby zaatakować rosyjskie terytorium za pomocą F-16. Zełenski powiedział w Berlinie, że nie leży to w zamiarach jego kraju. Jednak nie wszyscy ufają w tej sprawie Ukraińcom, Amerykanie także nie”.
„Rhein-Neckar-Zeitung” z Heidelbergu podkreśla: „Zdaniem USA i niektórych zachodnich sojuszników Ukrainy użycie przez nią myśliwców F16 ma teraz odwrócić losy wojny; przy czym Ukraina, zgodnie ze słowami prezydenta USA Joe Bidena, zapewnia, że w żadnym wypadku nie zaatakuje nimi terytorium Rosji. No to może terytorium Ukrainy? W każdym razie taktyka bombardowania własnego terytorium nie jest szczególnie rozpowszechniona. I gdy eksperci wojskowi wyjaśniają, że ważne jest, aby najpierw zbombardować tę rosyjską pozycję, a następnie tamtą, zaczyna kiełkować myśl, że w wojnie, w której obie strony twierdzą, że kontrolują dany teren, być może nie zawsze jest do końca jasne, kto jest akurat bombardowany? A jak to wygląda w przypadku Krymu? Zgodnie z prawem międzynarodowym jest to terytorium Ukrainy, ale de facto jest ono okupowane przez Rosję od 2014 roku”.
„Leipziger Volkszeitung” wylicza: „Chociaż myśliwce F-16, w odróżnieniu od czołgów podstawowych, są dostępne w dużej liczbie na Zachodzie, w praktyce niemal wszędzie napotykamy różne przeszkody. Jedną z nich jest to, że przeszkolenie na nich ukraińskich pilotów zajęłoby od czterech do sześciu miesięcy. Drugą przeszkodą jest to, że niektórzy z tych, którzy najgoręcej opowiadają się za dostawą F-16, sami w ogóle ich nie posiadają. Do tego dochodzą kwestie polityczne. Ukraińska armia mogłaby zaatakować rosyjskie terytorium za pomocą F-16. Dlatego Ukraina nie otrzyma tych myśliwców tak szybko”.