Niemiecka prasa o finale LM: polskie trio na Wembley
25 maja 2013Polacy walczą o puchar
Monachijski dziennik „Sueddeutsche Zeitung“ (SZ) przybliża sylwetki uczestników dzisiejszego finału Ligi Mistrzów, w którym zmierzą się po raz pierwszy w historii piłki nożnej dwie niemieckie drużyny Borussia Dortmund i Bayern Monachium. W barwach BVB zagra trzech Polaków: Jakub Błaszczykowski, Robert Lewandowski i Łukasz Piszczek. Robert Lewandowski to – jak pisze gazeta – „jedyny zawodnik świata, który Franza Beckenbauera nazywa nie cesarzem, lecz panem Franzem. Pan Franz uważa go za „najbardziej kompletnego napastnika Bundesligi“. Dziennik zaznacza, że w tym sezonie Ligi Mistrzów UEFA Lewandowski strzelił dziesięć goli, w tym cztery w półfinałowym meczu rozgrywanym przeciw Realowi Madryt. „W Dortmundzie wszyscy w napięciu zastanawiają się, dokąd trafi zawodnik” – pisze SZ i docenia wybór imienia dla Roberta, które łatwo wymówić po angielsku, hiszpańsku, a nawet po bawarsku.
Z kolei Jakub Błaszczykowski „jest szybki, zręczny i ekstremalnie silny, mimo że ze względu na pochodzenie dźwiga ponadprzeciętnie dużo spółgłosek. Uważany jest za jednego z piłkarzy z najbardziej skomplikowanym nazwiskiem w historii Bundesligi”. Gazeta podkreśla, że sportowiec „był jednak tak miły, że poszukał oficjalnego imienia z dwiema spółgłoskami. Można go teraz nazywać Kubą” – czytamy. Dziennik przypomina też, że 27-letni Błaszczykowski jest kapitanem polskiej drużyny narodowej i uchodzi za pewniaka w rzutach karnych.
Łukasz Piszczek, jak pisze SZ, to „były napastnik, który pod opieką dawnego trenera Herthy BSC Luciena Favre’a został przeszkolony na obrońcę. Wówczas uchodził za prototyp wszechstronnego gracza” – zaznacza SZ. „Przez ekspertów jest zaliczany do trzech najlepszych polskich piłkarzy na świecie. Poza tym 27-latek jest kandydatem do tytułu najdzielniejszego prawego obrońcy w Europie. Już od drugiej rundy dokucza mu ból biodra. Mimo to pędzi jak młoda sarna wzdłuż linii. Po finale musi być operowany i prawdopodobnie zejdzie z boiska na pięć miesięcy” – informuje SZ.
Szparagi z Beelitz
„Białe szparagi, krwawiące palce” – to tytuł artykułu opublikowanego na łamach berlińskiego dziennika „Tagesspiegel” nt. polskich i rumuńskich robotników sezonowych, przyjeżdżających do Niemiec na zbiory szparagów. Jak donosi gazeta, w regionie Beelitz (Brandenburgia) przy zbiorach pracują co roku dwa tysiące osób, z czego 70 procent stanowią Polacy. Niemcy nie chcą wykonywać tej pracy. Autor artykułu wskazuje na przyczyny tej sytuacji: „Zbierają szparagi dla Berlina, nadwerężają sobie przy tym kręgosłup i niszczą dłonie. Po dwóch miesiącach wracają do Polski i Rumunii”. Początkujący niszczą więcej szparagów niż ich zbierają – zaznacza „Tagesspiegel”. „Kiedy szparagi wysuwają z ziemi swoje główki, trzeba je natychmiast zebrać. W przeciwnym razie pod wpływem słońca ich czubki zabarwia się na fioletowo i rozkwitają. (…)
Polacy i Rumuni pracują 8-10 godzin dziennie, „czego wymaga szparag”. Zarabiają przy tym sześć euro na godzinę, co w miesiącu daje wynagrodzenie w wysokości do 1500 euro. Dla niektórych pieniądze zarobione w ciągu dwóch miesięcy w Niemczech pokrywają koszty życia przez rok w ojczyźnie. Co szósty dzień jest dniem wolnym od pracy. Gazeta podkreśla, że jeszcze kilka lat temu obowiązywał przymus zatrudniania niemieckich bezrobotnych: co piąty robotnik musiał mieć niemieckie obywatelstwo.
Monika Skarżyńska
Red. odp.: Małgorzata Matzke