Niemiecka prasa o mechanizmie praworządności: „Koniec gry”
8 lipca 2021„Ursula von der Leyen zajęła stanowisko” – komentuje dziennik „Sueddeutsche Zeitung” („SZ”). Przewodnicząca Komisji Europejskiej nazwała w Parlamencie Europejskim węgierską ustawę o LGBTI „haniebną” i zaapelowała o przestrzeganie podstawowych wartości UE, w tym reguł państwa prawa. Zapowiedziała użycie jesienią mechanizmu praworządności, który pozwoli zawiesić płatności na rzecz państw członkowskich – wyjaśnia gazeta.
Dodaje, że w tej kwestii wiarygodność von der Leyen od dłuższego czasu wystawiona jest na próbę, ale teraz oburzenie z powodu Viktora Orbána może ją dodatkowo motywować. „Również w przypadku Czech, Bułgarii lub Malty istnieją powody, by zastosować nowy mechanizm” – zaznacza brukselski komentator „SZ”, Matthias Kolb.
Jeśli von der Leyen chce dotrzymać słowa, Komisja musi zatroszczyć się o realizację orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości UE i nakładać kary pieniężne, co – jak czytamy – „w przypadku Polski oczekiwane jest od dawna”. „Dotychczasowa ostrożna postawa nic nie daje” – konkluduje autor.
„FAZ”: nowe instrumenty Komisji
„To dobrze, że Komisja (Europejska) wykorzystuje teraz po raz pierwszy procedurę zatwierdzania krajowych planów odbudowy po pandemii koronawirusa, aby pokazać Orbánowi, że jego działania mogą mieć konsekwencje finansowe” – komentuje „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.
Zdaniem autora Nikolasa Busse obywatelom w krajach płatników netto, takich jak Niemcy, nie sposób przekazać, że „duże sumy pieniędzy mogą trafić w ciemne kanały innego państwa członkowskiego”. „W UE jest miejsce na polityczne różnice zdań, ale nie może być miejsca na korupcję i łamanie praworządności” – komentuje frankfurcki dziennik. Podkreśla, że opóźniając pomoc w odbudowie po pandemii KE pokazuje, że gotowa jest zastosować nowe instrumenty. „Orbán powinien potraktować to poważnie. Gra ze zwalczaniem UE, a jednocześnie braniem jej pieniędzy nie może dłużej trwać” - komentuje autor.
„TAZ”: potrzebna zgoda Orbána
Lewicowy dziennik „Die Tageszeitung” („TAZ”) pisze z kolei, że spór o praworządność na Węgrzech staje się próbą sił między Parlamentem Europejskim a Komisją Europejską.
Ursula von der Leyen chce sobie dać czas do jesieni i poczekać na wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE. „W brukselskich kręgach nie ma wątpliwości, że sędziowie zatwierdzą nowy mechanizm sankcji” – pisze Eric Bonse. Autor przytacza opinię eurodeputowanego Zielonych Daniela Freunda, który mówi, że tym bardziej niezrozumiałe jest to, że von der Leyen wciąż się waha. Freund przedstawił przygotowaną przez jego grupę w europarlamencie ekspertyzę prawną, zgodnie z którą fundusze unijne dla Węgier powinny być odcięte. Ekspertyza krytykuje nieprzejrzyste wykorzystanie funduszy UE, brak ścigania oszustw podatkowych i brak gwarancji niezawisłości sądów na Węgrzech. Okazało się, że zlecenia publiczne trafiły do przyjaciół i rodziny Orbána – pisze „TAZ”.
Przypomina też, że wypłata funduszy z „Next Generation EU” ma ruszyć pod koniec lipca, a zatem przed sankcjami na jesieni. „Czy państwo prawa musi tak długo czekać?” – pyta dziennik. „Widocznie tak” – odpowiada i tłumaczy, że dokładnie taką kolejność uzgodniono na szczycie UE w grudniu 2020 r. za niemieckiej prezydencji. Kanclerz Merkel zaaranżowała wtedy z von der Leyen kontrowersyjną umowę z Orbánem. Kompromis przewidywał, że Orbán zgodzi się na mechanizm praworządności z zastrzeżeniem, że nie będzie on natychmiastowy, i że jego kraj może najpierw wnieść skargę do sądu UE. „Na co mało kto zwracał wtedy uwagę, to czasowe powiązanie z Funduszem Odbudowy”, na którego uruchomienie potrzeba zgody wszystkich 27 państw. „W praktyce oznacza to, że von der Leyen jest uzależniona od zgody Orbána. To też powód, dla którego szefowa KE waha się z sankcjami” – czytamy w „TAZ”.