Prasa o negocjacjach ze związkowcami: „Presja rośnie”
31 marca 2023„Stuttgarter Zeitung” analizuje: „Presja rośnie nie tylko w obozie pracodawców, ale także wśród związków zawodowych. Szczególnie dla lidera związku Verdi, Franka Werneke, arbitraż jest ryzykiem, ponieważ nie jest pewne, czy da się z niego uzyskać więcej niż z wolnych negocjacji. Tym bardziej dotyczyłoby to bezterminowych strajków, gdyby arbitraż się nie powiódł. Związek Verdi czuje się wzmocniony niespotykaną do tej pory mobilizacją swoich członków, którzy chcą znacznego skoku płacowego w myśl hasła ‘Teraz albo nigdy’. Ale ich rosnące oczekiwania mogą też okazać się gorzkim rozczarowaniem”.
„Hannoversche Allgemeine Zeitung” zaznacza: „Tej wiosny związki zawodowe mają poparcie większe niż to, jakie miały od dłuższego czasu. Gdy lider związku Verdi, Frank Werneke, mówi, że w ‘kotle panuje duże ciśnienie’, nie jest to tylko strajkowa retoryka, ale dokładny opis obecnej sytuacji. Dla wielu osób służba publiczna wygląda tak: biurowe krzesło obrotowe, możliwe do przyjęcia obciążenie pracą i odpowiednie wynagrodzenie. Ale to także: praca w każdą pogodę, z ciągle zmieniającymi się grafikami zmian, które dobrze ukrywają niedostatki kadrowe”.
„Koelner Stadt-Anzeiger” przypomina: „Upłynęło już 31 lat od dziesięciodniowego strajku w sektorze publicznym w Niemczech. Wśród społeczeństwa jest jeszcze dużo zrozumienia dla strajkujących, ale może się ono szybko odmienić. Gminy już teraz grożą, że wyższe koszty płacowe zostaną w końcu przerzucone na wszystkich obywateli w postaci zwiększonych opłat za wywóz śmieci, droższych biletów wstępu na baseny i do muzeów oraz w podwyżkach podatków. Doświadczeni mediatorzy Georg Milbradt i Henning Luehr mają teraz czas do Wielkanocy na przecięcie tego węzła gordyjskiego; przy wciąż utrzymującej się groźbie tygodniowego strajku w maju”.
Zdaniem „Reutlinger General-Anzeiger”: „Z punktu widzenia związków zawodowych zerwanie negocjacji to taktycznie mądre posunięcie. W sektorze publicznym obie strony sporu zobowiązały się do udziału w arbitrażu, gdy tylko jedna z nich tego zażąda. W przypadku impasu przewodniczący strony związkowej ma decydujący głos w komisji rozjemczej, która składa się z równej liczby przedstawicieli. Należy się zatem spodziewać, że pracodawcy nieco poprawią swoją ofertę. (…) Przy wzroście płac o 8 procent związki zawodowe osiągnęły już jedno ze swoich głównych żądań, czyli wyrównanie rocznej inflacji w wysokości 7,9 procent. Każda dodatkowa dziesiąta część punktu procentowego może być świętowana jako sukces”.
„Volksstimme” z Magdeburga pisze: „Powiedzmy to od razu: w obliczu wysokiej inflacji żądania podniesienia płac są całkowicie uzasadnione. Jednak niepowodzenie rundy negocjacji zbiorowych dla sektora publicznego idzie w całości na konto związków Verdi i DBB. Zwyczajową procedurą w rokowaniach umów zbiorowych jest to, że obie strony osiągają kompromis i żadna z nich nie może w pełni przeforsować swoich celów. W przypadku oferty pracodawców, która została ostatnio ponownie zwiększona, osiągnęły one już prawie 80 procent swoich żądań i dodatkowe 3 tys. euro w postaci nieopodatkowanych wypłat. Co ma być w tym ‘nie do pokonania’, pozostaje tajemnicą lidera związku Verdi, Franka Werneke. Tym bardziej, że pracownicy o niższych dochodach skorzystaliby na niej bardziej niż przeciętnie i otrzymaliby podwyżkę większą niż 10,5 proc. Verdi i związek urzędników wyraźnie przesadzają. Wątpliwe jest, czy w przypadku kolejnych strajków w świetle tej oferty społeczeństwo okaże strajkującym jakiekolwiek zrozumienie”.