Niemiecka prasa o nowych unijnych limitach emisji CO2
19 grudnia 2018„Konferencja klimatyczna w Katowicach ustaliła konkrety, a Unia Europejska dorzuciła jeszcze swoje” – pisze „Frankfurter Rundschau”.
„Do roku 2050 wszystkie kraje tego świata mają wstrzymać emisję gazów szkodzących klimatowi. Nowe samochody mają emitować znacznie mniej dwutlenku węgla. Cała fala oburzenia producentów aut nie ma żadnego znaczenia wobec orkanów zapowiadających katastrofy klimatyczne. Odpowiedzi niektórych polityków na uchwalone kroki są doprawdy żałosne: w końcowej fazie narad na temat nowych limitów emisji spalin dla samochodów i ciężarówek już nawet niemiecki rząd nie chciał dalej odgrywać roli anioła stróża przemysłu samochodowego, przeczuwając, że pomoże tylko presja”.
„Rhein-Zeitung” z Koblencji podkreśla, że „wymagane przez Unię Europejską obniżenie emisji CO2 o prawie 40 proc. oznacza, że silniki muszą zaoszczędzić właśnie tyle paliwa, albo muszą być odpowiednio bardziej wydajne, czego się właściwie nie da zrobić. Trzecia możliwość to zmniejszenie silników, ‘downsizing', który jest raczej niemożliwy. Jakby na to nie patrzeć, nadeszła godzina prawdy i albo pożegnamy się z limitami emisji i będziemy negować zmiany klimatyczne, albo w przyszłości będziemy jeździli na prąd. I to nie kiedyś tam, tylko teraz”.
„Frankfurter Allgemeine Zeitung” stwierdza, że „cele klimatyczne przykrojone na miarę branży samochodowej są mało efektywne. Koszty obniżenia emisji spalin i niezbędna elektryfikacja są wyższe niż koszty unikania emisji CO2 w innych gałęziach przemysłu. Sensowne było, aby w Katowicach także transport włączony został do handlu emisjami. Związane z tym ograniczenie emisji gwarantowałoby, że Unia Europejska mogłyby osiągnąć swoje cele w zakresie ograniczenia emisji CO2”.
„Suedwest-Presse” z Ulm podkreśla, że „cele są ambitne, lecz krzyk, jaki podniósł przemysł samochodowy, jest niezrozumiały. Producenci nie od wczoraj wiedzą, w jakim kierunku będzie postępował rozwój. Najwyższy czas, by stworzyć niskoemisyjne alternatywy, a nie lamentować, że nadchodzi koniec świata”.
„Stuttgarter Zeitung” zauważa, że „reakcje na zaostrzenie limitu emisji CO2 w samochodach w Europie do roku 2030 wypadają bardzo różnie. Przemysł samochodowy jest oburzony, za to obrońcom środowiska limity te nie wystarczają. Normalnie niezadowolenie obydwu stron świadczy o tym, że powstał dobry kompromis. Tym razem jednak tak nie jest. W przypadku tej decyzji nie chodzi o wypośrodkowanie między ekologią i ekonomią. Ochrona klimatu ma być przeforsowana za wszelką cenę, bez brania względu na ekonomiczne ryzyko dla firm”.