Prasa o pakiecie klimatycznym: Dzieło pragmatycznej koalicji
21 września 2019„Süddeutsche Zeitung” uważa, że „planu klimatycznego nie można stawiać w jednym szeregu z wielkimi przełomami w najnowszej historii np. nową polityką wschodnią Willy’ego Brandta czy reformą rynku pracy Gerharda Schroedera. Wtedy szefowie rządów mieli odwagę, by bronić swoich przekonań nawet bez poparcia większości. Wielka koalicja nie ma takich ambicji. Pakiet działań na rzecz ochrony klimatu udowadnia, że w Berlinie rządzi pragmatyczna koalicja, szukająca kompromisów, która nikomu nie chce zrobić krzywdy. Pomimo że wszystkie partie są świadome, że klimat można uratować tylko przez natychmiastową i wyraźną redukcję emisji CO2, co najlepiej można zrobić poprzez cenę, przygotowały one gigantyczny pakiet półśrodków kosztujący państwo 50 mld euro. Paradoksem jest to że, pakiet ten teraz raczej przeszkadza jakimś przełomowym działaniom. Ale przedłuża czas trwania wielkiej koalicji”.
„Mitteldeutsche Zeitung” z Halle twierdzi, że pakiet klimatyczny „nie przerasta niczyich możliwości i jest raczej próbą wspierania ludzi niż wymagania od nich rzeczy niemożliwych. Bierze się to być może z tego, że chadecy i socjaldemokraci, negocjując w Urzędzie Kanclerskim, mieli przed oczami odstraszający przykład, z jakim impetem rozwinęły się protesty ‘żółtych kamizelek' we Francji”.
„Stuttgarter Zeitung” także zaznacza, „kto ma jeszcze przed oczami Francuzów rozwścieczonych podwyżką cen benzyny, ten doskonale może wyobrazić sobie reakcje na podwyżki cen paliw, oleju opałowego i gazu, jeżeli nie będzie obiecanych alternatyw albo nie będą one dostępne dla wszystkich. Komunikacja podmiejska na prowincji jest jeszcze w powijakach, samochody elektryczne i nowe urządzenia grzewcze, pomimo subwencji, będą bardzo drogie. A ponad tym wszystkim unosi się kwestia, czy gospodarce uda się taki zwrot i czy będzie ona w stanie w przyszłości produkować towary rozchwytywane na rynkach eksportowych”.
„Nordsee Zeitung” z Bremerhaven przypuszcza, że „nieprzypadkowo rząd obwieścił swój plan akurat w dniu globalnego strajku klimatycznego. Ale wielka koalicja zaprzepaściła szansę, by stanąć na czele tego ruchu. Zaprezentowano cały wachlarz przedsięwzięć – niektóre z nich są sensowne, inne raczej wątpliwe – w którym wyraźnie widać, że ktoś próbował zachować równowagę między obciążeniami ludzi i dobroczynnością państwa, aby nikogo za bardzo nie zrazić. Nawet sama Angela Merkel mówi, że nie jest to jakieś wielkie dzieło. Zrobiono to, co było możliwe w polityce. Ale wobec groźby trwałego ocieplenia ziemi decydującą kwestią jest to, czy zrobione to, co jest konieczne”.
„Kölner Stadt-Anzeiger” uważa, że „wielka koalicja poszła drogą, na której wyczuwała najmniejszy opór politycznego środka. Greta Thunberg poszłaby inną drogą. Wielu demonstrantów spod znaku ‘Piątków dla Przyszłości' uzna rządowe plany za prowokację i symbol tego, że Niemcy drepczą w miejscu, a polityka pozostaje daleko w tyle za własną retoryką”.