Prasa o pandemii: dotychczasowe środki nie wystarczą
28 października 2020Dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" przewiduje, że: "To, do czego premierzy (krajów związkowych) pomimo nalegań Merkel nie dali się przekonać 14 października przy poziomie "tylko" 5 000 nowych infekcji dziennie, zostanie prawdopodobnie wprowadzone w tę środę, aby zapobiec całkowitemu lockdownowi, takiemu jak wiosną. Do najbliższego weekendu dzienna liczba zakażeń może wzrosnąć już do 20 000 i więcej dziennie. Ocena Merkel okazuje się realistyczna, że środki, które po żmudnych negocjacjach wprowadzono dwa tygodnie temu, takie jak godziny zamknięcia lokali gastronomicznych i selektywne rozszerzenie obowiązku noszenia masek, nie wystarczą, aby powstrzymać cotygodniowe podwajanie się liczby zakażeń. I w ten sposób również zapobiec występującemu z opóźnieniem, gwałtownemu wzrostowi liczby zgonów na COVID-19 i ciężkiemu przebiegowi choroby".
Dziennik "Sueddeutsche Zeitung" zauważa: "To, na ile wirus zaatakuje ludzi, zależy ostatecznie od nich. Rak lub zawał serca może być zrządzeniem losu, ale wirusa można uniknąć poprzez osobisty styl życia - albo go ściągnąć na siebie.
Tragedia polega na tym, że ludzie zaczynają się uważać za odpornych, im dłużej udaje im się przeżyć w zdrowiu. W ten sposób zagrażają sobie i wszystkim innym. Pocieszające jest to, że zgodnie z sondażem ARD tylko 15 procent obywateli Niemiec uważa, że obostrzenia narzucone przez rząd poszły za daleko. Niepokojące jest to, że nawet mniej niż 15 procent tych, co wszystko wiedzą lepiej, wystarczy, by zniweczyć starania pozostałych 85 procent".
Komentator "Frankfurter Rundschau" postuluje: "Punktem wyjścia musi być ograniczenie ognisk infekcji: wczesne godziny zamykania lokali gastronomicznych, ograniczanie prywatnych kontaktów.
Powinno się to odbywać w sposób jednolity i z zachowaniem umiaru w całych Niemczech. Obejmuje to szybką i naukową ocenę wpływu nowych ograniczeń i ich dostosowane, jeżeli nie przynoszą one pożądanych rezultatów, lub działają tak dobrze, że można je rozluźnić.
Powszechny lockdown byłby strzelaniem z armat do wróbli. Jednocześnie jednak rozwój sytuacji w ostatnich miesiącach pokazuje, że nie da się opanować pandemii tylko za pomocą reguł ochronnych i śledzenia łańcuchów zarażeń. Będziemy musieli żyć z wirusem przez wiele miesięcy, a w trakcie tego procesu doświadczać, że środki ostrożności zawodzą. Dlatego potrzebna jest dwutorowa strategia. Większej uwagi wymaga zapewnienie specjalnej ochrony osobom starszym i przewlekle chorym".
Ekonomiczny dziennik "Handelsblatt" koncentruje się na gospodarczych konsekwencjach obostrzeń:
"Porównanie polityki różnych rządów w czasie pierwszej fali pandemii pokazuje, że im dłuższy i ostrzejszy lockdown, tym większa i głębsza recesja. Rządy, które pozwoliły na szerzenie się infekcji, również nie uniknęły recesji. Dobrowolne zachowywanie dystansu społecznego w połączeniu z wysoką liczbą zachorowań również paraliżowało przedsiębiorstwa. Ożywienie gospodarcze trwało potem, w przeciwieństwie do krajów, które przeszły lockdown, o wiele dłużej. Więc to pewnie byłoby najmniej szkodliwe - również dla gospodarki - jeśli Niemcy ostro zaciągnęłyby teraz hamulec przyjemności".