Prasa o reelekcji Ursuli von der Leyen: mądra decyzja
19 lipca 2024„W wielonarodowym parlamencie UE, gdzie nie ma silnej dyscypliny frakcyjnej, [Ursula von der Leyen] zdołała zgromadzić za sobą solidną większość. Jednak wynik wskazuje, że jej główna koalicja składająca się z Europejskiej Partii Ludowej, Socjaldemokratów i Liberałów nie jest do końca z nią zjednoczona” – wskazuje „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. To będzie odczuwalne podczas nowej kadencji. Von der Leyen wygrała swoje kolejne wybory stosując metodę, która jest zazwyczaj niezbędna w UE: szeroki program, w którym znajduje się wiele różnych nurtów politycznych. „Nie należy tego mylić z programem rządowym w państwie narodowym. UE nie ma kompetencji we wszystkich obszarach, a państwa członkowskie zawsze mają coś ważnego do powiedzenia” – dodaje dziennik.
W ocenie „Augsburger Allgemeine” wybór von der Leyen jest jedynym właściwym przesłaniem nie tylko dla obywateli UE, lecz także dla świata. „Demokraci są silni i zjednoczeni przeciwko destrukcyjnym, antyeuropejskim siłom oraz przyjaciołom autokratów. Od jutra można i powinno się ponownie podjąć dyskusję o wycofaniu spalinowych samochodów, subwencjach dla rolników i ośrodkach przyjmowania uchodźców” – czytamy.
„Rhein-Zeitung” z Koblencji konstatuje: „Duża większość może z różnych powodów uważać motywy działania Ursuli von der Leyen na tym stanowisku i treść jej polityki za słuszne lub nie, ale ostatecznie ważna jest lojalność przede wszystkim wobec Europy. Porażka zaszkodziłaby 65-letniej polityk CDU, która jako emerytka prawdopodobnie szybko by o tym zapomniała. Z drugiej strony, w czasach poważnych kryzysów szkody dla UE byłyby znacznie większe”.
„Koelner Stadt-Anzeiger” konstatuje: „Wybór Ursuli von der Leyen na przewodniczącą Komisji Europejskiej nie oznacza tylko kontynuacji tego samego. Zwiastuje on nową świadomość roli Europy w świecie. Parlament Europejski podejmuje mądrą decyzję, dając sygnał stabilności w niepewnych czasach. Wspólnota, która wystarczająco często w historii skupiała się na sobie, teraz kładzie większy nacisk na spójność na zewnątrz. Ta uporządkowana postawa nie zmieni UE w supermocarstwo z dnia na dzień. Zwiększa jednak jej tak zwane globalne zdolności polityczne – coś, co nigdy wcześniej nie wydawało się możliwe”.
W podobnym tonie komentuje „Rhein-Neckar-Zeitung” z Heidelbergu: „To były sekretarz stanu USA Henry Kissinger podsumował dylemat zorganizowanej Europy: Pod jaki numer trzeba zadzwonić, by dowiedzieć się, czego chce Europa? Od wczoraj wszystko jest jasne. Także w ciągu najbliższych pięciu lat będzie to numer Niemki Ursuli von der Leyen. Pod względem stabilności i niezawodności jest to dobra wiadomość. Jest to również dobra wiadomość dla demokracji, ponieważ po raz pierwszy Parlament Europejski wybrał głównego kandydata jednej z partii reprezentowanych w Parlamencie na szefa Komisji Europejskiej w Brukseli. I jest to oczywiście potwierdzenie dla von der Leyen, która została wyniesiona na urząd w 2019 r. jako protegowana Macrona i Merkel, a teraz udało jej się samodzielnie uzyskać reelekcję”.
Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na facebooku! >>
(DPA/jar)