Prasa o Schäublem i KE: „On niszczy zaufanie do Niemiec”
31 lipca 2015„Die Welt” ostrzega:
Jaki kierunek polityczny obierze Europa? Kłótnia o to trwa już na dobre. Decydujące będzie, kto znajdzie na to pytanie odpowiedź. Przewodniczący KE Jean-Claude Junker nie musi się długo namyślać: on już uważa się za „politycznego” premiera. Schäuble z kolei kwestionuje to samowolne rozszerzenie przez Brukselę swoich kompetencji. To wcale nie jest przypadek, że Wolfgang Schäuble podzielił się właśnie z opinią publiczną swoimi przemyśleniami o tym, że nadzór prawny nad rynkiem wewnętrznym i przepisy dotyczące konkurencji powinny zostać przekazane niezależnym instytucjom.
Dobrze wiadomo, jak niezadowolony był minister finansów z poblażliwej postawy Junckera wobec greckiego rządu. Tak samo dobrze widać jednak jego brak wrażliwości na to, jak na tę własną inicjatywę Niemiec zareaguje reszta Europy.
„Mitteldeutsche Zeitung“ ocenia:
To, co właśnie przeprowadził nasz minister, w sporcie nazywa się faulem w rewanżu. W najnowszym akcie dramatu greckiego brukselska ekipa ze swoim szefem Jeanem-Claudem Junckerem działała bardzo politycznie, co potężne Niemcy obebrały jako arogancję. W odwecie Berlin grozi więc odebraniem Komisji Europejskiej jej dwóch najważniejszych kompetencji. Schäuble, oczywiście, dobrze wie, że konieczna byłaby wtedy rewizja traktatów o Unii Europejskiej. To politycznie niewyobrażalne, dlatego atak Schäublego nie jest brany na poważnie. Ale kilka kopniaków pod stołem musi być.
„Straubinger Tagblatt/Landshuter Zeitung” radzi:
Schäuble słusznie porusza tę kwestię. Wątpliwe tylko, czy dobrym rozwiązaniem byłoby powołanie niezależnych instytucji ds. konkurencji, których podstawy i kompetencje musiałyby być długo negocjowane i zabezpieczone traktatami. Jest raczej obawa, czy te nowe regulacje nie zostałyby całkowicie przemielone w europejskich młynach komromisu. Dlatego sesnowniejsze wydaje się precyzyjne zdefiniowanie mandatu Junkera i postawienie mu tym samym wyraźnych granic.
„Aachener Nachrichten“ zauważa:
Atak, który Schäuble przypuścił na Komisję Europejską, to woda na młyn jego krytyków. Swoim wystąpieniem i intencjami przekreślił pięć ostatnich dziesięcioleci niemieckiej polityki europejskiej. Była ona prowadzona z przekonaniem, że potężne Niemcy muszą się trochę ograniczyć, by dopasować się do zjednoczonej Europy. Zwłaszcza po zjednoczeniu. Tymczasem Schäuble robi z siebie herolda niemieckich roszczeń do przwództwa i niszczy tym samym zaufanie, jakim darzą nas nasi sąsiedzi, wywołuje stare lęki. A pani kanclerz? Po prostu przygląda się temu, co wyprawia jej samozwańczy wicekanclerz i nic sobie z tego nie robi.
Opr. Monika Margraf