Niemiecka prasa o Scholzu w USA: Żegnaj, Ameryko!
10 lutego 2024Komentator dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung" konstatuje, że Ukraina stała się pionkiem na szachownicy amerykańskiej polityki wewnętrznej. "Apele kanclerza w Waszyngtonie będą miały niewielki wpływ na zagmatwaną sytuację w Kongresie, do której w dużej mierze przyczynił się Trump. Fakt, że Republikanie w tym tygodniu odrzucili porozumienie, które połączyłoby pomoc dla Ukrainy ze znacznie bardziej restrykcyjną polityką graniczną, pokazuje, jak daleko posunęła się dysfunkcjonalność w amerykańskim systemie politycznym. Partia poświęciła kwestię rzekomo bliską jej sercu, aby zabezpieczyć kwestię wyborczą dla Trumpa. (...) W Europie zbyt wielu jest wciąż zaskoczonych takim obrotem sprawy. Oczywiście byłoby dobrze, gdyby Kongres nadal mógł osiągnąć porozumienie. Europejczycy jednak powinni zdać sobie sprawę, że będą musieli zrobić znacznie więcej, jeśli postęp Putina na Zachód ma zostać zatrzymany. Pieniądze na ten cel nie są łatwe do zebrania na kontynencie o wysokim zadłużeniu. Ale agresorów trzeba powstrzymać, a gdzie lepiej niż w Europie?"
Komentator "Süddeutsche Zeitung" analizuje: "Joe Biden poświęca dużo czasu Olafowi Scholzowi: po raz trzeci w ciągu dwóch lat przyjął kanclerza w Gabinecie Owalnym. Biden jawi się Scholzowi jako ojcowski przyjaciel. Góruje nad nim z racji piastowanego urzędu i posiadanego doświadczenia, ale zdaje się dostrzegać, że Scholz ewoluował od kapitana żeglugi na Łabie do transatlantyka. Początkowo Scholz był postrzegany jako ekspert finansowy, przywiązany do rosyjskiego gazu; dziś prowadzi kampanię w całej Europie na rzecz dostaw broni na Ukrainę. Scholz przeszedł długą drogę z pomocą Bidena. Prezydent USA zwykle przychylnie odnosił się do postępów i zachęcał swojego pojętnego kolegę, gdy ten się wahał.
Właśnie z powodu tej znajomości w podróży kanclerza było coś melancholijnego, a nawet opresyjnego; to mogło być ostatnie spotkanie Bidena i Scholza w Gabinecie Owalnym. Mogła to być również ostatnia wizyta Scholza w Białym Domu, kierowanym z rozsądkiem, dalekowzrocznością i zainteresowaniem sojusznikami. Opór w Kongresie USA wobec nowej pomocy dla Ukrainy już ujawnia wpływ izolacjonisty Donalda Trumpa, który może nawet powrócić do Białego Domu na początku 2025 roku. Optymista Scholz prawdopodobnie ma nadzieję, że jego wyraźnie starzejący się mentor Biden pozostanie i nie zastąpi go Trump, którego Scholz uważa za polaryzatora. Ale nawet najwięksi europejscy optymiści nie mogą zignorować możliwości, że ich sojusznik, USA, odpadnie. Żegnaj, Ameryko".
Zdaniem komentatora dziennika "Die Welt" rosnące szanse Trumpa na wygraną to wina Demokratów, którzy nie wyciągnęli nauczki z błędów przeszłości i podobnie jak w 2016 stawiają na nieodpowiedniego kandydata. "Trzeba zdać sobie z tego sprawę. Donald Trump ma największe szanse, by ponownie zostać prezydentem USA. Dwa postępowania impeachmentowe oraz niezliczone skandale i procesy sądowe nie doprowadziły do tego, że narcystyczny entertainer jest politycznie skończony. Sukces Trumpa jest wynikiem politycznej porażki Demokratów. Ich polityka i dobór kadr w ostatnich latach stworzyły apokaliptyczny nihilizm, który sprawia, że ktoś taki jak Trump wydaje się dla wielu wyborców mniejszym złem.
Po raz kolejny Trump mierzy się z bardzo słabym przeciwnikiem: 81-letnim Joe Bidenem. Wygląda on na tak zmęczonego, że jego porażka w wyborach wydaje się według sondaży realistyczna. Tylko w ciągu ostatniego tygodnia Biden publicznie i od rzeczy mówił o rozmowach z Helmutem Kohlem i François Mitterrandem, którzy od dawna nie żyją. W stenogramach z przesłuchania w sprawie zarzutu, że Biden prywatnie przechowywał tajne dokumenty, śledczy opisują, że prezydent nie wie już nawet, kiedy dokładnie był wiceprezydentem".
Prasa regionalna
Również prasa regionalna analizuje sytuację w USA. Dziennik "Südwestpresse" (Ulm) zaznacza, że "czas wizyty kanclerza Olafa Scholza w USA jest trudny do przebicia pod względem ironii. W końcu pomoc dla Ukrainy miała być jednym z głównych punktów rozmów w Białym Domu dwóch najważniejszych darczyńców.
Teraz jednak Izba Reprezentantów USA położyła kres wszelkim nadziejom na ponad 60 miliardów dolarów pomocy gospodarczej i wojskowej dla Ukrainy. Prezydent USA Joe Biden wyjaśni kanclerzowi, że wcześniej apelował do sumienia Kongresu i podkreślał, że odmowa pomocy dla Ukrainy byłaby doniosłym zwycięstwem prezydenta Rosji Władimira Putina. Ale to nie interesuje ani Republikanów, ani samolubnego Trumpa".
Komentator dziennika "Nürnberger Nachrichten" wyciąga z tego praktyczne wnioski: "Niestety oznacza to, że Niemcy muszą się dozbroić. To zajmie trochę czasu. W tym czasie potrzebujemy USA jako potęgi, na której polegaliśmy, pomimo całej krytyki pod adresem 'Amerykańców'. Dla nich nadszedł 'czas, aby odejść', jak zatytułował swoją najnowszą książkę Oskar Lafontaine.
Nie, na to jest zdecydowanie za wcześnie. Spojrzenie na globalną sytuację pokazuje: światowy policjant USA, słusznie krytykowany za poprzednie wojny, jest obecnie potrzebny w wielu miejscach (Ukraina, Bliski Wschód, Tajwan itp.) aby, tak, bronić dokładnie tego, co wielu Niemców często lekceważy jako złudny amerykański patos: wolności i demokracji".
Chcesz komentować nasze artykuły? Dołącz do nas na Facebooku! >>