Niemiecka prasa o sojuszu opozycji: wesoła nowina z Węgier
22 grudnia 2020O ambitnym projekcie opozycji pisze "Sueddeutsche Zeitung”. „Już raz, na jesieni 2019 r., udało się” – pisze Cathrin Kalhweit przypominając o sukcesie węgierskich partii opozycyjnych, które rok temu działając wspólnie odebrały Fideszowi Viktora Orbana w wyborach samorządowych urząd burmistrza Budapesztu.
„Obecnie celem jest powtórka tej sytuacji w skali całego kraju” – kontynuuje komentatorka „Sueddeutsche Zeitung” odnosząc się do porozumienia zawartego przez sześć węgierskich partii opozycyjnych o wspólnym starcie w wyborach parlamentarnych w 2022 r. i wystawieniu wspólnego kandydata na premiera.
„Projekt jest niezwykle ambitny" – oceniła Kahlweit. Autorka zwraca uwagę na trudności piętrzące się przed opozycją: szefowie partii reprezentujących szerokie spektrum od lewa do prawa, muszą zrezygnować z osobistych ambicji i muszą przezwyciężyć ideologiczne różnice. By wygrać wybory, partia rządząca Fidesz zmienia granice okręgów wyborczych, używa kontrolowanych przez siebie mediów i zastrasza polityczną konkurencję.
Nowy sojusz jest dla rozczłonkowanej i skłóconej opozycji jedyną szansą na pokonanie Orbana – uważa komentatorka. Do wyborów jest jeszcze daleko i wiele jeszcze może się zdarzyć, ale decyzja o współpracy partii opozycyjnych, co zapobiegnie ich marginalizacji, jest wspaniałą informacją – podsumowuje Kahlweit w „Sueddeutsche Zeitung”.
Wybory "coraz bardziej interesujące"
O „interesującej sytuacji" na Węgrzech pisze Stephan Loewenstein we „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. „W minionych dziesięciu latach Viktor Orbán wielokrotnie wykorzystywał do własnych celów władzę przekazaną mu przez węgierskich wyborców. Przykładem może być naginanie ordynacji wyborczej. „Opozycja musi grać według reguł, które stworzył rządzący Fidesz” – czytamy w „FAZ”. Ordynacja traktuje w sposób uprzywilejowany najsilniejszą siłę w wyborach – wyjaśnia komentator dodając, że dzięki temu w wyborach w 2014 i 2018 r. Fidesz zdobył dwie trzecie miejsc w parlamencie, chociaż nie osiągnął 50 proc. głosów.
Loewenstein pisze, że partia Orbana wygrała „w wolnych wyborach przeprowadzonych na nieuczciwych warunkach”. „Aby to zmienić, opozycja musi przedstawić przekonującą alternatywę, czego do tej pory nie była w stanie zrobić” – wyjaśnia. Dopiero w wyborach samorządowych w 2019 opozycji udało się zadać Fideszowi „bolesną porażkę” w wielu miejscach, w tym także w stolicy kraju Budapeszcie.
Orban bardzo poważnie potraktował tę porażkę, o czym świadczyć może jego ingerencja w ordynację wyborczą. Żeby zgłosić listę wyborczą, partie muszą teraz wystawić własnych kandydatów w 75 ze 101 okręgów wyborczych. Celem tego zabiegu jest uniemożliwienie partiom opozycyjnym zawierania porozumień o niewystawianiu kandydatów przeciwko sobie. Władze uważały, że różniące się tak bardzo partie nie wystawią jednej wspólnej listy.
„Ale (opozycja) właśnie to zamierza zrobić. Wybory w 2022 r. stają się coraz bardziej interesujące” – pisze w konkluzji Loewenstein.