Niemiecka prasa o sytuacji w USA: Trump ma wielu zwolenników
9 stycznia 2021Dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisze:
„Zdystansowanie nastąpiło ze skrzyżowanymi palcami za plecami i obowiązuje najwyżej do 20 stycznia. Trump dał to wyraźnie do zrozumienia, kiedy powiedział: "nasza niezwykła podróż dopiero się zaczyna". Trump jako prezydent bez urzędu będzie nadal prowadził rozbudowaną z sukcesem działalność polegającą na dzieleniu i podżeganiu - nie dlatego, że ma to w programie politycznym, lecz dlatego, że nie potrafi inaczej i jego oszukańcze działanie przynosi mu uwielbienie, którego pragnie. Co nie wyklucza tego, że Trump marzy o powrocie do Białego Domu. Wręcz przeciwnie taki triumf byłyby balsamem dla ran, których doznało jego ego”.
„Süddeutsche Zeitung" konstatuje:
„Nie ma szans na dialog z ludźmi, którzy wdarli się do Kapitolu. To samo dotyczy milionowych rzesz zwolenników Trumpa w całym kraju. Tworzą oni maszynę gniewu napędzaną palącą wściekłością, teoriami spiskowymi i głębokim strachem przed zmieniającym się światem. Jeśli chciałoby się to ująć górnolotnie, można by powiedzieć, że trumpizm oznacza odejście od zasad oświecenia, a tym samym powrót człowieka do własnej, zawinionej przez siebie niedojrzałości. Wyrażając się mniej elegancko, można powiedzieć, że ten kraj został opanowany przez idiotów”.
Natomiast dziennik „Darmstädter Echo" jest zdania:
„Przestępczy akt ze środy może posłużyć wyjaśnieniu dalszej linii działania wśród Republikanów. Ponieważ stawianie w dalszym ciągu na Trumpa byłoby równoznaczne z samobójstwem, dlatego wysunięta przez Bidena propozycja porozumienia zyskała na atrakcyjności. Ta krucha roślina nadziei uschłaby, gdyby demokraci zaspokoili teraz swoje pragnienie zemsty. Nie, dajcie spokój i działajcie według zasady Churchilla: "W zwycięstwie wielkoduszność". Nawet, kiedy przychodzi to z trudem, biorąc pod uwagę hordy w Kongresie i ich duchowych przywódców”.
W podobnym tonie komentuje „Reutlinger General-Anzeiger":
„Trump nadal ma wielu zwolenników, z którymi partia i wiceprezydent nie chcą zadzierać. Nie można wykluczyć, że Mike Pence zechce kandydować w 2024 r. na prezydenta. Poza tym w kręgach konserwatystów uważa się, że do ataku na Kapitol nie doszło z winy Trumpa. On nie mógł wiedzieć, że dojdzie do eskalacji. Wielu jego zwolenników będzie to tak właśnie interpretować. Jeśli Pence zgotuje Trumpowi koniec prezydentury wprowadzając procedurę usunięcia go z urzędu lub Republikanie to poprą, wówczas stracą swoich wyborców. A to zbyt duże dla nich zagrożenie”.