Trump w Chinach: Pewnego dnia Pekin prześcignie Waszyngton
10 listopada 2017Opiniotwórcza „Frankfurter Allgemeine Zeitung" – zauważa, że w czasie wizyty amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa chiński prezydent Xi Jinping „odniósł etapowe zwycięstwo“:
„Chiny były traktowane przez Stany Zjednoczone jak równy partner. Donald Trump mówi wprawdzie chętnie o wielkości Ameryki. Ale musi zaakceptować, że jego kraj nie jest na tyle silny, aby ustanawiać wytyczne dla rozwiązań najważniejszych problemów światowej polityki. Chiny dopięły wprawdzie tego, że są z USA traktowane po partnersku, ale byłoby sensacją, gdyby Peking trwale zadowolił się takim statusem.
Nikt nie podważa rangi Chin jako wielkiego mocarstwa. Decydujące jest jednak podejście do tego samej Chińskiej Republiki Ludowej. A tu z kolei w interesie wszystkich leżałoby, aby Chiny nie mogły rozgrywać swoich partnerów przeciwko sobie”.
„Augsburger Allgemeine” zwraca uwagę także na to, co dzieli Chiny i USA:
„Trump i Xi Jinping dobrze się rozumieją. Jednakże oba kraje mają różne interesy strategiczne. Pewnego dnia Pekin prześcignie Waszyngton. Nawet jeśli Trump i Xi zachowują się jak przyjaciele, ich kraje realizują zupełnie inne cele. Stany Zjednoczone chcą wszystkimi dostępnymi środkami zapobiec, aby Korea Północna stała się mocarstwem atomowym – wątpliwe jest, czy Chiny, najbliższy sojusznik tego reżimu, równie energicznie dąży do tego celu. Podczas gdy Trump teatralnie obwieszcza, że oba kraje mogłyby przez wiele, wiele lat wspólnie rozwiązywać globalne problemy, Pekin realizuje swoje zamiary. «Ocean Spokojny jest wystarczająco duży dla USA i Chin» - mówi Xi. To znaczy: zejdź nam z drogi! Chiny są o numer za duże dla Trumpa”.
Opiniotwórcza „Südeutsche Zeitung" ocenia prezydenturę Trumpa wskazując demokratom, jak możnaby pokonać obecnego prezydenta w wyborach w połowie kadencji:
„Najważniejsza nauka dla demokratów: muszą znaleźć kandydata, który pasowałby do wyborców. Pokazały to wybory w Wirginii, gdzie konserwatywny demokrata, weteran wojenny i ongiś wyborca Busha, zagłosował na inną partię. Przylepianie każdemu kandydatowi etykietki lewicowo-liberalnej może zadowala jakiegoś ideologicznego purystę w partii, jednak nie przynosi żadnego zwycięstwa w wyborach.
Najważniejsze ostrzeżenie dla demokratów: nie powinni się zbytnio delektować zwycięstwem. Wirginia i New Jersey są «niebieskimi» stanami, które w wyborach prezydenckich i tak głosują na demokratów. Nie należy jednak tego potencjału nie doceniać. Demokraci i tak się lepiej zmobilizowali zabierając elektorat republikanom. Ale w końcu – Trump nie ma się za bardzo z czego cieszyć w rocznicę swego zwycięstwa wyborczego”.
Opr. Barbara Cöllen