1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa o Turcji i Syrii oraz sankcjach

15 października 2019

Dzisiejsze gazety niemieckie zastanawiają się, czy w razie bezpośredniego konfliktu Turcji z Syrią nie zostanie w niego wciągnięte NATO. Piszą także o małym wpływie sankcji na postawę tureckiego prezydenta.

https://p.dw.com/p/3RHDk
Militäroffensive der Türkei
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/E. Gurel

Berliński dziennik "Die Welt" zauważa:

"ONZ mówi o 200 000 uchodźców z północnej Syrii, organizacje charytatywne ostrzegają przed katastrofą humanitarną, a w samej Turcji wygląda na to, że niemal wszyscy popierają wojnę Erdogana przeciwko Kurdom. Można zadać sobie pytanie - a gdzie są wiece i manifestacje w tak skorym do protestów Stambule? Dlaczego nikt nie podnosi głosu? Tym bardziej, że właśnie teraz opór przeciwko neoosmanizmowi Erdogana byłby bardzo potrzebny nie tylko z powodów humanitarnych. Jego ofensywa militarna destabilizuje sytuację w regionie zarządzanym przez Kurdów, która po zwycięstwie nad tzw. Państwem Islamskim powoli zaczyna się uspokajać. To jest fatalne. Rachuby Erdogana zdają się sprawdzać - ten osłabiony niedawno politycznie prezydent ponownie mocno siedzi w siodle. Dlaczego? Bo wojna jednoczy kraj. Erdogan też o tym wie".

"Mitteldeutsche Zeitung" z Halle pisze:

"Jeśli Niemcy chcą mieć wpływ na politykę międzynarodową, powinny najpierw zrozumieć, że czasem wymaga to podjęcia zdecydowanych działań. Oznacza to, że także Niemcy muszą zawierać koalicje ze swoimi partnerami i przejąć w swoje ręce zarządzanie kryzysami rozgrywającymi się w bezpośredniej bliskości Europy. W przypadku Syrii mówiono o tym wielokrotnie, ale zawsze zarzucano taką opcję. Nasza dzisiejsza bezradność jest jednym ze skutków tamtych zaniedbań“.

Zdaniem "Aachener Nachrichten" z Akwizgranu:

"Płynąca z Berlina zapowiedź, że w przyszłości nie będzie się udzielać zezwoleń na zakup niemieckiego uzbrojenia, które turecka armia mogłaby wykorzystać w Syrii, nie wystarcza. Ankara musi się liczyć z całkowitym embargo na dostawy uzbrojenia. Nie powinno się również dostarczać jej żadnego innego sprzętu wojskowego, na dostawy którego już wydano zezwolenie. Przede wszystkim jednak sojusz NATO musi zadań sobie pytanie, jak długo jeszcze będzie tolerował w swoich szeregach państwo rządzone przez agresywnego autokratę, który idzie po trupach? W przypadku Turcji w tej chwili nie może być mowy o zastosowaniu wobec niej casus foederis (sojuszniczej solidarności, obowiązującej w państwach członkowskich NATO na mocy art. 5 Traktatu północnoatlantyckiego, red.).

Podobnie widzi to komentator dziennika "Westfaelische Nachrichten" z Muenster:

"Casus foederis? Erdogan prowadzi wojnę agresywną w północnej Syrii. Powiedzmy to sobie szczerze - żaden rząd federalny nie utrzymałby się politycznie gdyby w tym przypadku posłał w pole swoich żołnierzy na pomoc dla tego opętanego rządzą władzy sułtana. Ale oznacza to także, że zachodni sojusz obronny stoi w obliczu wyzwania, które może zagrozić jego dalszemu istnieniu. Czy NATO ma stać się zabawką w ręku Erdogana? Nie, w żadnym wypadku!".

"Ludwigsburger Kreiszeitung" konkluduje:

"Protesty zachodu zdają się nie robić na Ankarze większego wrażenia. Dlaczego zresztą miałyby to robić? Przecież obecna sytuacja nie powstała z dnia na dzień. Ale ani UE w ogóle, ani zwłaszcza Niemcom, jeszcze do niedawna jakoś to wszystko nie przeszkadzało. Teraz Berlin zamierza nie zezwalać na nowe dostawy sprzętu wojskowego do Turcji. Tymczasem to właśnie ona była głównym odbiorcą niemieckiego uzbrojenia. Tylko w pierwszym półroczu tego roku jego wartość wyniosła 180 mln euro. A to oznacza, że jego zapasy tak szybko się Ankarze nie skończą, tym bardziej, że UE nie mogła się wczoraj porozumieć w sprawie nałożenia na Turcję wspólnego embarga na dostawy broni”.

Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na Facebooku! >>