Niemiecka prasa: Ameryka jest i będzie zależna od innych
3 kwietnia 2017„Frankfurter Allgemeine Zeitung” pisze: „Eksperci mają 90 dni, by przygotować raport w sprawie deficytu handlowego. Już sam fakt, że przyznaje im na to tyle czasu, oznacza, że ten impulsywny polityczny nowicjusz, do tej akurat sprawy podchodzi poważnie. Już w tym tygodniu będzie mógł się przekonać, jak jego tezy zostaną przyjęte na światowej scenie. Do USA przyjedzie z wizytą największy wierzyciel Stanów Zjednoczonych, chiński przywódca państwa i partii Xi Jinping. Ta wizyta może być dla Trumpa bolesnym przebudzeniem, kiedy Xi mu unaoczni, że także Ameryka jest i będzie zależna od innych. Już nawet z tego powodu Trump powinien się zastanowić, czy ci, których teraz tak postponuje, kiedyś nie będą mu jednak potrzebni. Gdyby tego nie zrobił, byłby (także) złym biznesmenem”.
„Straubinger Tagblatt / Landshuter Zeitung” zauważa: „Dla Niemiec wojna handlowa z USA miałaby wysoce nieprzyjemne konsekwencje. Bowiem podczas gdy Amerykanie musieliby więcej płacić za ulubione przez nich towary pochodzące z Niemiec, dla Niemiec wojna handlowa oznaczałaby utratę miejsc pracy. Kto tak dużo jak Niemcy eksportuje do USA, a w ubiegłym roku były to towary za ponad 100 mld euro, tego boleśnie dotknęłaby podwyżka cen tych towarów przez wynikający z niej spadek eksportu. Czyli akurat niemiecka strona musi zrobić wszystko, żeby uniknąć takiej eskalacji w polityce handlowej. Następną okazją do tego będzie lipcowy szczyt G20 w Hamburgu, na który Donald Trump też zapewnie przyjedzie”.
„Suedwest Presse” z Ulm stwierdza: „Są obawy, że w przypadku wszystkich kaprysów Trumpa chodzi o coś więcej niż tylko o słowne potyczki w polityce zagranicznej. Przemawia za tym nie tylko zapowiedziane zmasowane dozbrojenie, ale także fakt, że takie słowne zaczepki świetnie pasują mu teraz do całej sytuacji. Prezydent Rosji Putin igra z ogniem na zachodniej granicy. Turecki prezydent Erdogan widzi nawet na horyzoncie jakąś krwawą rzeź w Europie. Polityka zagraniczna coraz częściej polega na tym, że politycy testują, gdzie leżą granice, po przekroczeniu których wszystko staje na ostrzu noża. Okazji ku temu jest dość. Trump w walce wyborczej w bardzo niepokojący sposób perorował o sensie amerykańskiej broni atomowej i jej ewentualnym użyciu. On chce być zwycięzcą, ale jego kontrahenci również. Tylko, że wszyscy oni będą kiedyś przegranymi”.
O podejściu prezydenta Trumpa do ochrony środowiska pisze „Fraenkischer Tag” z Bambergu: „Przypuszczalnie żaden trybunał tego świata w tej kwestii nie może powstrzymać prezydenta w jego obłędzie. Ale jego dekrety przeciwko ochronie klimatu szybko odbiją się rykoszetem i będą świstać mu nad głową, i to dosłownie: klęski upałów, susze i mega-huragany mogą w każdej chwili dotknąć wszystkich ludzi w Stanach Zjednoczonych – wszędzie i zawsze. Trump wypowiedział wojnę klimatowi i wojnę tę przegra”.
opr.: Małgorzata Matzke