Niemiecka prasa: początek końca Putina
4 marca 2022"Sueddeutsche Zeitung" konstatuje, że Niemcy "zajęły bardzo wyraźne stanowisko wobec Rosji. Eksport broni przeciwpancernej i rakiet przeciwlotniczych wpisuje się w cały szereg działań, których granicą jest bezpośredni udział wojska w wojnie. NATO, a wraz z nim Republika Federalna Niemiec, nie będzie interweniować w Ukrainie. Bezpośredni konflikt zbrojny niesie ze sobą niebezpieczeństwo wybuchu wojny atomowej, której ofiarą padłaby nie tylko Europa. Niezależnie od tego, czy taka wojna mogłaby być ograniczona, czy nie, byłby to koniec świata w jego dotychczasowej postaci. Wszystkie strony o tym wiedzą - a Władimir Putin tym grozi".
Komentator "Frankfurter Allgemeine Zeitung" zauważa, że "w pewnym sensie Niemcy od dawna są stroną w wojnie w Ukrainie. Bo nawet ci, którzy sami nie zestrzeliwują samolotów, a jedynie dostarczają broń do tego celu, nie są neutralni. Jest więcej niż zrozumiałe, że Zachód nie robi więcej; ale jest też zrozumiałe, że Ukraina, która walczy o życie i śmierć, żąda więcej".
Dziennik "Frankfurter Rundschau" zauważa: "Wobec oporu Ukraińców, trzeba powiedzieć, że z perspektywy czasu należy stwierdzić, że wcześniejsza decyzja Niemiec o odmowie dostaw broni była błędem - politycznym i moralnym. Jednakże jest późno, ale jeszcze nie za późno. Dlatego słusznie rządząca Niemcami koalicja zmienia kurs - choć ostrożnie. (...) To niemoralne jest pozostawiać bezbronnych ludzi bezbronnymi, gdy ma się środki, by to zmienić. Dostarczanie broni - pod warunkiem, że dotrze gdzie trzeba - jest również słuszne i ważne, ponieważ może to pomóc ograbić Putina z tego, czego nie ma, lub z tego, czego ma za mało, czyli czasu. Ponieważ im więcej czasu upłynie, tym lepiej działać będą sankcje gospodarcze i finansowe - prawdziwa broń Zachodu przeciwko dyktatorowi i jego wspólnikom".
Na tym aspekcie koncentruje się ekonomiczny dziennik "Handelsblatt": "Nigdy wcześniej żadne państwo nie zostało odcięte od gospodarki światowej w takim stopniu i w takim tempie. Rubel się załamał, a moskiewska giełda nie odważyła się na otwarcie. Firmy są nie tylko odcinają dostawy, ale także zamykają fabryki i pozbywają się udziałów w spółkach zależnych. Dla firm zachodnich jest to także kwestia reputacji. Nawet jeśli wycofanie się z Rosji związane jest z wysokimi stratami, to już nikogo to nie odstrasza. Kto chciałby robić interesy z państwem, któremu nie można w niczym zaufać? Choć sankcje są słuszne, to obecnie w sektorze prywatnym nabrały takiego rozmachu, że można je kontrolować tylko do pewnego stopnia. Wiąże się to również z ryzykiem. Po pierwsze niełatwo będzie odwrócić proces oddzielania płatności od produkcji. Po drugie, całkowita izolacja i towarzyszący jej upadek gospodarczy powodują, że Putin znalazł się w takim narożniku, że może już nie mieć nic do stracenia. To może uczynić go jeszcze bardziej niebezpiecznym".
Zdaniem komentatora "Die Welt" rozpętana przez Putina wojna w Ukrainie jest jednak początkiem jego końca: "Wiele wskazuje na to, że zbliżający się upadek Kijowa będzie zwiastunem początku końca systemu rządów Putina. Prawdopodobieństwo, że za trzy lata kremlowski dyktator nie będzie już sprawował władzy, jest obecnie większe niż to, że umocni swoją władzę i rozszerzy wpływy Rosji w sąsiedztwie. Dlaczego? Rosjanie mają bowiem coraz większe wątpliwości co do tej wojny przeciwko 'bratniemu narodowi' Ukraińców. Ponieważ konsekwencje sankcji zachodnich, będących wynikiem inwazji, będą stopniowo pogarszać codzienne życie ludności rosyjskiej. (...) Do tego jeszcze daleka droga. Z dzisiejszej perspektywy, najpierw tchórzliwa wojna Putina w Ukrainie przyniesie dziesiątki tysięcy ofiar, po obu stronach. Proces rozkładu systemu władzy Putina w jego własnym kraju prawdopodobnie rozpocznie się powoli, a w pewnym momencie nabierze własnego tempa i rozmachu".