Niemiecka prasa: Polska i Czechy jednomyślne ws. wysiedleń Niemców
21 stycznia 2013"Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ) komentuje dyskusję, którą rozpętały w Czechach krytyczne wypowiedzi kandydata na prezydenta Karela Schwarzenberga na temat przymusowych wysiedleń Niemców sudeckich i dekretów Benesza. Podczas debaty telewizyjnej z kontrkandydatem Miloszem Zemanem Schwarzenberg miał powiedzieć, że – jak pisze FAZ – „to, co popełniliśmy w 1945 roku, zostałoby dzisiaj uznane za ciężkie naruszenie praw człowieka. Przypuszczalnie ówczesny rząd łącznie z prezydentem Beneszem znalazłby się w Hadze”. Dekretów Benesza nie można unieważnić, ponieważ „nie można anulować tego, co raz już zostało anulowane”, cytuje FAZ Schwarzenberga tłumacząc, iż „poprzez przyjęcie w konstytucji Czech Karty Podstawowych Praw i Wolności dekrety straciły moc prawną”.
Schwarzenberg oskarżony w kolejnej debacie przez Zemana, że mówi jak „sudeták”, zmodyfikował później swoje wypowiedzi, dyskusji to jednak nie zamknęło. „Prezydent Klaus wypowiedział się w sobotę po powrocie z Polski, gdzie spotkał się z polskim i słowackim prezydentem” – stwierdza FAZ – „Ani w Polsce, ani na Słowacji poglądy takie nie mogą liczyć na zrozumienie, powiedział Klaus na forum internetowym Novinki.cz”
„Owsiak chce też pomóc starszym”
Tak zaczyna kojarzony z postkomunistyczną lewicą dziennik „Neues Deutschland” artykuł, w którym zajmuje się toczącą się w Polsce dyskusją o eutanazji wywołaną wypowiedzią Jurka Owsiaka. „Znowu przełamane zostało w katolickiej Polsce tabu: po raz pierwszy dyskutowana jest publicznie kwestia eutanazji“, pisze gazeta.
Przybliżając niemieckiemu czytelnikowi ideę Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i jego „dyrygenta” Jerzego Owsiaka gazeta zauważa, że w tym roku, w ramach przygotowań do 21. finału Orkiestry, 60-letni dziennikarz zakomunikował, że połowa zebranych pieniędzy przeznaczona zostanie na pomoc dla szpitalnych oddziałów geriatrycznych. Gazeta cytuje szefa WOŚP, którego zdaniem: „opieka medyczna nad starszymi osobami znajduje się w katastrofalnym stanie”. Powołując się na Owsiaka gazeta pisze, że dla miliona potencjalnych pacjentów istnieje tylko 35 oddziałów geriatrycznych z 750 łóżkami. Tylko w 2010/11 zostało zamkniętych dziesięć oddziałów, nieopłacalnych dla NFZ, a już w toku dyskusji wyszło na jaw, że w całej Polsce jest zaledwie 210 lekarzy geriatrów. „Na tym tle Owsiak stwierdził, że istnieją beznadziejne przypadki ekstremalnie cierpiących i nieuleczalnie chorych, którym powinno się pomóc. Rozpętał tym »debatę o eutanazji«. Jeszcze zanim Konferencja Episkopatu Polski wydała deklarację o niedopuszczaniu jakiejkolwiek formy eutanazji, partie rządzące i opozycyjne domagały się od Owsiaka, by zdystansował się od swoich wypowiedzi, czego on nie zrobił” – stwierdza gazeta. Jak miał powiedzieć „nareszcie trzeba dopuścić możliwość mówienia o wszystkich aspektach starości, łącznie z ekstremalnymi sytuacjami”. „Neues Deutschland” pisze, że zdanie Owsiaka wsparł w wystąpieniu telewizyjnym filozof, były dominikanin Tadeusz Bartoś. Poparł je też 84-letni reżyser Kazimierz Kutz, a według sondażu przeprowadzonego już w listopadzie 2011 roku przez CBOS, ponad 60 procent Polaków jest skłonna zaakceptować eutanazję, jeżeli jak pisze gazeta „życzenie takie świadomie wyraził ciężko chory”.
„Nie można jednak liczyć, że w przewidywalnej przyszłości zmieni się w tej sprawie sytuacja prawna” – komentuje „Neues Deutschland” – „Niepewnym jest, czy szanse ma zapowiedziany przez Ruch Palikota »testament życia«. Jakkolwiek by było, Rzeczniczka Praw Obywatelskich Irena Lipowicz nie uważa tego za wykluczone”.
„Kozak z Czerniakowa”
Także „Neues Deutschland” przypomina sylwetkę „niesłusznie zapomnianego” Stanisława Grzesiuka, w przypadającą dziś 50 rocznicę śmierci pisarza i pieśniarza, znanego jako „bard z Czerniakowa”, co gazeta tłumaczy jako „kozak z Czerniakowa”.
„W Niemczech jest prawie nieznany: jego trzy autobiograficzne książki – co już jest osobliwe - nigdy nie zostały przetłumaczone na niemiecki” – pisze gazeta zauważając, że nie zostały też przetłumaczone słynne ballady Grzesiuka z warszawskich przedmieść, „genialnie przez niego interpretowane”, ale jak zaraz tłumaczy, jest to skądinąd zrozumiałe: „bo większość z nich i tak jest nieprzetłumaczalna”. Pisząc o życiu i twórczości Grzesiuka gazeta podkreśla jego bezkompromisowość, także wobec siebie samego, co chyba w najbardziej drastyczny sposób przekazał w autobiograficznej powieści „Pięć lat kacetu”. Kto chciał przeżyć, musiał przede wszystkim myśleć o sobie, reasumuje gazeta obozową filozofię. „Przyznanie się do tego bez ogródek, opisanie ze wszystkimi szczegółami i bez upiększeń pozostanie trwałą zasługą Grzesiuka” – komentuje „Neues Deutschland”.
Dzisiaj pisarska spuścizna Grzesiuka jest, jeżeli nie zapomniana, to odłożona do lamusa, gdyż: „jego sympatie, opowiedzenie się po stronie socjalistycznej Polski nie czynią z niego akurat postaci, z którą ktoś chciałby się dzisiaj utożsamiać”. Niezmienną popularnością cieszy się jednak jako bard warszawskiej ulicy, stwierdza gazeta: „Wszystkie późniejsze próby skopiowania jego cwaniackiej oryginalności, jego głosu, optymalnie nastrojonej mandoliny czy nawet i żałosne próby wzorowania się na nim, spełzły na niczym. I kto chociaż raz usłyszy go w jego »Marszu gusenowskim«, »hymnie« więźniów z Gusen, będzie wiedział dlaczego. Także nie rozumiejąc ani słowa po polsku”.
Elżbieta Stasik
red. odp.: Bartosz Dudek