Niemiecka prasa: polska lewica walczy z antysemityzmem
19 listopada 2012Po raz pierwszy od wielu miesięcy lewicowe partie w Polsce zjednoczyły się we wspólnej akcji, pisze Neues Deutschland.
Gazeta szczegółowo relacjonuje wspólną inicjatywę SLD, Ruchu Palikota, PPS i przedstawicieli lewicowych organizacji pozarządowych, którzy pod hasłem „Za Europą, przeciw faszyzmowi” demonstrowali w sobotę w Sejmie. Do czynu pobudziły lewicę nacjonalistyczne i antysemickie hasła, „które szokowały część opinii publicznej podczas Marszu Narodowców w Święto Niepodległości 11 listopada”, tłumaczy Neues Deutschland.
„Na ulice Polski wróciła tradycja, która w 1922 roku doprowadziła do zamordowania prezydenta Gabriela Narutowicza”, dodaje dziennik. Pożywką dla faszystów jest kryzys i pogłębiająca się bieda, powtarza gazeta za szefem SLD Leszkiem Millerem opowiadającym się za socjalną Europą.
„Trzeba jeszcze wspomnieć dwa charakterystyczne fakty” – stwierdza autor komentarza – „7 listopada Sejm głosami rządzącej Platformy Obywatelskiej i PSL, a także opozycyjnego PiS, przyjął uchwałę, w myśl której Narodowe Siły Zbrojne, faszystowska gałąź polskiego podziemia, odpowiedzialna za morderstwa na Żydachi mniejszościach narodowych, uczczona została jako siła patriotyczna. A prezentowany od 9 listopada w polskich kinach film „Pokłosie”, piętnujący morderstwa na Żydach (jak choćby w Jedwabnem w 1941 r.), w prawicowych pismach krytykowany jest jako plucie we własne gniazdo”.
Tusk traci zastępcę
Wiodące niemieckie dzienniki odnotowują zapowiedzianą przez Waldemara Pawlaka rezygnację z funkcji wicepremiera i ministra gospodarki. „Tusk traci zastępcę”, tytułuje doniesienie Süddeutsche Zeitung, a FAZ: „Zmiana w Polskim Stronnictwie Ludowym”. Obydwie gazety zaznaczają, że „zwycięzca sobotnich wyborów w PSL, Janusz Piechociński, apelował do Pawlaka, by nie ustępował ze stanowiska. Jednocześnie zapewnił, że w koalicji z liberalną PO Tuska PSL pozostanie niezawodnym i rozsądnym partnerem”. FAZ przypomina, że Waldemar Pawlak już podczas pierwszej kadencji Donalda Tuska był w latach 2007 – 2009 wicepremierem i ministrem gospodarki. Stanowiska te przejął ponownie po zwycięstwie koalicji rządowej w 2011 r.
„Jest i już go nie ma”
Tak mniej więcej można przetłumaczyć tytuł porad konsumenckich na łamach dziennika Der Tagesspiegel. W centrum zainteresowania znajdują się w dzisiejszym wydaniu szkody spowodowane kradzieżą aut, tylko częściowo pokrywane przez ubiezpieczenie, nawet w wypadku odnalezienia samochodu. „Mekką złodziei jest Berlin. Biorąc pod uwagę liczbę zarejestrowanych samochodów, nigdzie indziej tyle z nich nie pada łupem złodziei”, pisze gazeta. W ubiegłym roku berlińska policja odnotowała 7340 przypadki kradzieży samochodów, w porównaniu do 2010 r. to wzrost o 2,2 procent. Spadła natomiast ilość kradzieży w Brandenburgii: od stycznia do października 2012 r. o 12 procent w porównaniu z rokiem ubiegłym. „Berlin i Brandenburgia cierpią z powodu bliskości do Europy Wschodniej” - pisze berliński dziennik - „Przede wszystkim litewskie i polskie bandy kradną auta lub części samochodowe i przez granicę przewożą je dalej na wschód, wynika z najnowszego raportu Federalnego Urzędu Kryminalnego. Droga niejednego niemieckiego samochodu kończy się w ten sposób w Tadżykistanie albo Uzbekistanie”.
Najczęściej kradzione są Volkswageny, co jak stwierdza Der Tagesspiegel, nie dziwi, produkty z Wolfsburga są bowiem wiodącą marką w Niemczech. Ulubieńcem złodziei jest jednak konkurencja z Monachium – terenowy BMW X5/X3. Na tysiąc samochodów tego modelu – 16,7 procent (pod względem czysto rachunkowym, zaznacza gazeta) pada łupem złodziei. „Związki automobilowe radzą zakładanie blokad, alarmów i GPS-ów, co jednak po czasie przestaje skutkować. Najnowszy trik, ulubiony zwłaszcza wśród złodziei Mercedesów klasy C: kieszonkowcy kradną klucze samochodowe z kieszeni ich ofiar i spokojnie odjeżdżają. Do Polski, na Litwę i potem dalej, ciągle, ciągle dalej”, kończy gazeta.
Elżbieta Stasik
red.odp.: Bartosz Dudek