Niemiecka prasa: Polska może uratować Europę
22 października 2011„W momencie gdy Niemcy, po niemal pięciu dekadach, rozstają się z atomem, Polska przygotowuje się do otworzenia pierwszej elektrowni“ – pisze dziennikarz Süddeutsche Zeitung Klaus Brill. „Wstrzymanie produkcji energii jądrowej nie oznacza jedynie konsekwencji dla Niemiec, lecz również dla innych krajów, co odczuły pastwa ościenne po tym, jak w konsekwencji katastrofy elektrowni Fukushima rząd Niemiec zadecydował o zamknięciu ośmiu elektrowni. Podwyższony popyt Niemiec na energię ma swoje (red: finansowe) konsekwencje – musimy sobie to uświadomić, że i my do tego dopłacimy. I to nie mało!“ – cytuje Brill wypowiedź jednego z uczestników konferencji fachowców branży energetycznej oraz dyplomatów z Polski, Niemiec i Czech w Pradze. „Decyzja Berlina powinna była zostać skonsultowana z sąsiadami. (…) Rezygnacja Niemiec z produkcji energii atomowej przekłada się także na przeciążenie lokalnych trakcji przesyłowych, gdy nadmiar energii z farm wiatrowych, zainstalowanych na Morzu Północnym i Bałtyku, zostanie przesłany do europejskiej sieci energetycznej”. „Kolejnym, spornym punktem dyskusji ( red.: w Pradze) okazały się elektrownie gazowe, do których surowiec częściowo ma być dostarczany z Rosji. Tymczasem uniezależnienie się od wszelkich dostaw z Rosji to dla Czech i Polski kolejny powód do postawienia dziś na energię atomową” – stwierdza dziennikarz.
Polsce ‘odebrało mowę'
W Süddeutsche Zeitung Polska pojawia się także w kontekście oceny stylu przywództwa Berlina i Paryża w UE i, jak pisze dziennik, „rosnącej złości na politykę kanclerz Niemiec”. „Atmosfera obraca się przeciwko Niemcom – cytuje dziennik wypowiedź jednego z Europejczyków. Nie chodzi o to, że Niemcy są u steru, ale o styl niemieckiego rządzenia. Polsce, w konfrontacji z chaotycznym prowadzeniem negocjacji, dosłownie odebrało głos, pisze dziennik, i dodaje – Polska w tych dniach praktycznie nie wypowiada się publicznie.”„Polska przeczekuje” – przytacza dziennik komentarz jednego z obserwatorów polskiego rządu.
Tymczasem w dzienniku Frankfurter Allgemeine Zeitung pojawia się wątek o Polsce, ze spekulacjami na temat renegocjacji traktatu Lizbońskiego w tle: „W Brukseli krążą pogłoski o tym, że na zwołanym na niedzielę szczycie, kanclerz Merkel ma wyjść z propozycją możliwie szybkiego renegocjowania zapisów Traktatu, aby dzięki temu poszerzyć zakres kompetencji instytucji europejskim w walce z ‘deficytowymi grzesznikami’. „To, że kanclerz musi popracować nad siłą perswazji świadczy zeszłotygodniowe wystąpienie premiera Tuska w Brukseli, który powiedział: „Dziś najpierw powinniśmy się zająć właśnie uchwaloną koncepcją zaostrzenia pakietu stabilizacyjnego” – cytuje dziennik premiera RP. „Za wypowiedzią Tuska kryje się obawa, że państwa eurogrupy oddzielą się instytucjonalnie od pozostałych państw UE. (…) Naturalnie może to spowodować również to, że w pryypadku renegocjacji traktatu inne państwa będą chciały zawrzeć w nim ważne dla siebie postanowienia.
Europa obywateli 'made in Poland'
Claus Christian w komentarzu „Europa obywateli“, zamieszczonym w dzisiejszym dzienniku Die Welt, tak kończy swą wypowiedź na temat politycznej flauty przed niedzielnym szczytem UE: „Polityczna elita Europy wydaje się być ostatecznie przekonana o porażce francusko-niemieckiego szczytu. Dziś Europa może być uratowana jedynie przez sowich obywateli. Kluczem, jak to zrobić(…), może być Polska.
Przegląd prasy: Agnieszka Rycicka
Red. odp.: Bartosz Dudek/ryc