Niemiecka prasa: Powojenna kultura wstrzemięźliwości straciła rację bytu
31 stycznia 2014Ukazujące się w Lüneburgu „Landeszeitung” stwierdza:
„Kiedy jeszcze w połowie grudnia wydawało się, że w kwestiach polityki zagranicznej i bezpieczeństwa wielką koalicję satysfakcjonuje dotychczasowy kurs ‘tak trzymać', teraz dwóch kluczowych ministrów ogłasza odwrót od ‘doktryny Merkel', zgodnie z którą Niemcy nie wysyłają nigdzie wojska, tylko najwyżej broń i pieniądze. Monachijska konferencja jest odpowiednią okazją, by podjąć plan wysunięty przez Ursulę von der Leyen i Franka-Waltera Steinmeiera i przyzwyczaić społeczeństwo do tego, że jest narodem, który znowu przejmuje więcej odpowiedzialności. W pierwszych latach powojennych ‘kultura wstrzemięźliwości' miała w Niemczech rację bytu. Prowadzona z jednoczesnym trzymaniem się spódnicy USA, degeneruje się do kultury uchylania się”.
Zdaniem dziennika „Mannheimer Morgen”:
„Ukierunkowanie się na nowo zakłada istnienie uzgodnionej polityki. Pytanie tylko, z kim? Nawiązujemy bardziej ścisły kontakt z Paryżem, co najwyraźniej próbuje szef MSZ Steinmeier, czy też dążymy, tak jak minister obrony von der Leyen, do europejskiej polityki obronnej? Czy jedna nastąpi może po drugiej? Przed każdą misją wojskową musi być jasnym, jaki jest jej cel. Dlatego stworzone powinny być klarowne kryteria, by nie trzeba było, tak jak dotąd, balansować od misji do misji. Afganistan powinien być nauczką”.
„Konferencja Bezpieczeństwa ma w tym roku na wokandzie pilne tematy: Ukrainie grozi wojna domowa, z Iranem pierwszy raz można się ważyć na nowy początek a w Syrii po raz pierwszy rozmawiają z sobą wszystkie strony” – pisze „Mittelbayerische Zeitung” z Ratyzbony – „Konferencja jest szansą do rozmowy o tym, jaką rolę muszą odgrywać Niemcy w świecie, który jest tak inny od świata sto lat temu a jednak wykazuje tyle paraleli. I wówczas, i dzisiaj świat jest zdecentralizowany. I wówczas, i dzisiaj mocarstwa są zamieszane w rzekomo regionalne konflikty. Patrz Syria, patrz Ukraina. I wówczas, i dzisiaj okazuje się, że siła politycznych i gospodarczych związków szybko słabnie, jeżeli chodzi o władzę i wpływy. Można kręcić głową na reformowanie Bundeswehry, albo podśmiewać się z planów von der Leyen. Ale są to ważne plany, bo Niemcy czeka długa i może też bolesna dyskusja. Nie tylko na temat wielkości i struktur niemieckiego wojska”.
Elżbieta Stasik
red. odp.: Iwona D. Metzner