Niemiecka prasa: Premier Beata Szydło nie szukała zwady
19 stycznia 2016Opiniotwórcza „Frankfurter Allgemeine Zeitung” w artykule zatytułowanym „Polska wrażliwość” pisząc o emocjonalnej atmosferze obrad komentuje:
„Polska premier kreowała się w tym wystąpieniu na obrońcę swego kraju określając konstytucję, jako świętość. Nikogo jednak nie zdołała przekonać. Dla niej debata była stratą czasu, gdyż jej zdaniem, jest w Europie pod dostatkiem problemów, którymi należałoby się zająć”.
Regionalny dziennik „Volksstimme” z Magdeburga jest zdania, że: „Unia Europejska, jeśli chodzi o stosunki z Polską, wykonuje szpagat. Z jednej strony monitoruje budzące wątpliwość reformy narodowo-konserwatywnego rządu, z drugiej strony stara się nie rozdrażniać niepotrzebnie przywódców w Warszawie. Również premier Beata Szydło nie szukała podczas wizyty w Parlamencie Europejskim zwady. By zapobiec najgorszemu, okazała gotowość do dialogu. Obie strony wzajemnie się potrzebują. Wiadomo, że rządząca partia Kaczyńskiego ma problem z Niemcami, ale nie z Europą. Warszawa nie może i nie chce zrezygnować z brukselskiego rogu obfitości. Z kolei dla UE Polska jest strategicznie i gospodarczo nieodzowną wielkością. Dobrze, że KE wszczęła procedurę ochrony praworządności. Gorzej, że niewiele z tego wyniknie poza gładką naganą. Pięknie, że się o tym mówiło”.
„Märkische Oderzeitung” z Frankfurtu nad Odrą konstatuje:
„Nowej polskiej premier nie brakuje odwagi, by bronić kontrowersyjnego kursu politycznego własnej narodowo-konserwatywnej partii. Ale właśnie ta determinacja pani Szydło i innych wiodących przedstawicieli partii Prawo i Sprawiedliwość jest częścią problemu. Bo nowi przywódcy w Warszawie są - w każdym razie, w swej większości - głęboko przekonani, że to, co robią dla kraju, jest właściwe. A jednak UE wywołała w Warszawie uruchomieniem mechanizmu kontroli praworządności odrobinę refleksji. Europa udowadnia przede wszystkim tym, że traktuje na serio procesy w Polsce. Nikt nie chce sterować rządem w Warszawie ani go obalać"”.
Gazeta „Nürnberger Zeitung” pisze krytycznie:
„Oczywiście, że w wiadomo też , że traktowanie z podniesionym palcem dumnego, przez setki lat ciemiężonego narodu jest raczej szkodliwe. Poza tym Unia ma teraz całkiem inne problemy. Być może jednak postępuje tak demonstracyjnie energicznie wobec tych, którzy rzekomo zagrażają demokracji nad Wisłą, ponieważ chce w ten sposób odwrócić uwagę od całkowitej nieudolności działania w kwestii uchodźców. Ta UE, która nie ma odpowiedzi na ważne pytania, musi zająć się, siłą rzeczy, tymi mniej istotnymi”.
opr. Alexandra Jarecka