Przyszłość UE po wyborach we Francji i Grecji
8 maja 2012W dzisiejszej prasie dominuje temat perspektyw dla Unii Europejskiej na skutek przetasowań na ważniejszych scenach politycznych Europy, i palącej potrzeby określenia polityki wspólnoty.
„Merkel chce sprowadzić Hollande'a na kurs oszczędzania” – tak zaczyna swoje dzisiejsze wydanie Süddeutsche Zeitung. „Niezrażona wynikami wyborów we Francji i Grecji Kanclerz Angela Merkel chce oszczędzać". „Chodzi o przyszłości Europy” – cytuje dziennik słowa kanclerz, której zdaniem pakt fiskalny jest "nie do ruszenia". „W Grecji, partie rządzące straciły większość z powodu kursu oszczędnościowego, we Francji François Hollande wygrał dzięki krytyce pakietu”, zauważa dziennik.
Die Welt pisze: „Kanclerz Niemiec musi wypracować w najbliższych tygodniach
trudny do uzyskania balans: w przypadku Greków wskazane jest zdecydowanie, w przypadku Francji – elastyczna dyplomacja. Nowemu rządowi (w Grecji, red.) trzeba jednoznacznie dać do zrozumienia, że mogą próbować rządzić na własną rękę, jednak w przypadku, gdy będą chcieli skorzystać z pomocy państw-darczyńców i pozostać w klubie euro, muszą trzymać się wynegocjonowanych porozumień. Niemieccy obywatele nie są w żadnym razie gotowi na finansowanie greckiego urlopu od rzeczywistości”.
Hamburger Abendblatt stawia tezę: „nasuwa się pytanie, czy stary kontynent jest w ogóle zdolny do reform? Ostatecznie żaden z rządów nie przetrwał odważnej polityki nastawionej na reformy – zawsze zostawała wybierana opazycia, która mogła pozwolić sobie na obiecywanie wyzwolenia od jarzma oszczędzania, by następnie kontynuować politykę poprzedników. Jest oczywiste, że wiele krajów europejskich, które to niektórzy niemieccy ekonomiści – stosując aluzję do Ameryki – nazwali Europą łacińską, czekają trudne czasy. Reformy strukturalne dają skutek tylko długoterminowo, krótkoterminowo zaś polityka oszczędzania jedynie zaostrza kryzys. Hollande jest realistą na tyle, aby zdawać sobie sprawę z potrzeby przeprowadzania reform. Jednocześnie jest na tyle socjaldemokratą, aby pociągnąć za sobą ociągających się rodaków. W końcu w Europie to wyborcy pozostają suwerenni, nie rynki”.
Małżeństwo bez narzeczeństwa
Dziennik Berliner Zeitung informuje: „Kryzys euro wkracza w drugą fazę. Pierwsza była zdominowana przez Merkel i Sarkozy'ego. W drugiej rundzie spotkają się Merkel i Hollande. Bez przerwy na oddech. Merkel postrzega siebie jako adwokata nastawionych na oszczędzanie państw północnych, zaś nowy prezydent Francji mógłby opowiedzieć się bardziej za pogrążającym się w kryzysie południem. Merlkolande byłby zatem rodzajem wielkiej koalicji dla Europy. W Niemczech w czasach kryzysu ten system nie funkcjonował tak źle”.
Stuttgarter Zeitung zaś pisze tak: „UE zawsze wtedy dobrze funkcjonowała, kiedy zarówno Niemcy, jak i Francja chcieli tego samego. Dziś Unia Europejska stoi w obliczu największych wyzwań w każdej dziedzinie funkcjonowania wspólnoty. Angela Merkel i Francois Hollande na początku swojej partnerskiej relacji nie mają czasu na fochy. Politycy muszą bardzo szybko pokonać różnicę zdań".
Agnieszka Rycicka
Red.odp. Bartosz Dudek