Niemiecka prasa: przywileje dla Polski
22 października 2012Ministrów finansów strefy euro czeka nie lada praca, stwierdza Handelsblatt. Do końca roku ministrowie muszą bowiem rozwiązać kwestie prawne związane z planowanym wspólnym nadzorem bankowym (EBA) w strefie euro. Decyzja o jego powołaniu zapadła podczas październikowego (2012) szczytu UE w Brukseli.
„Chwilowo jasne jest tylko, że muszą powstać ramy prawne, na podstawie których Europejski Nadzór Bankowy mógłby rozpocząć pracę w 2013 roku. Pod znakiem zapytania stoją natomiast dwie podstawowe kwestie: jak rozdzielić nadzór bankowy i politykę pieniężną, skoro osadzone są pod jednym dachem Europejskiego Banku Centralnego? I kwestia druga - w jaki sposób już dziś na równych prawach mogą uczestniczyć w nadzorze bankowym państwa unijne, które dopiero chcą wejść do strefy euro?”, pyta gazeta.
Co do drugiej kwestii interesującej dla krajów spoza eurolandu, w tym Polski, to: „możliwe jest powołanie pod dachem EBC niezależnego od dotychczasowych gremiów nadzoru bankowego, w którym zasiedliby też przedstawiciele państw spoza strefy euro”. Ten nadzór
nie będzie jednak całkowicie niezależny, stwierdza Handelsblatt. W wątpliwych przypadkach Rada EBC może uchylić lub zmienić podjęte decyzję, kraje spoza strefy euro zostaną wówczas wykluczone. „Przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy rozważa więc zaoferowanie państwom nie należącym do strefy euro tak zwanego prawa opt-out. Dla Polski, Węgier i innych oznaczałoby to: nie muszą wprowadzać u siebie w domu decyzji Rady Prezesów EBC, jeżeli się z nimi nie zgadzają”, podkreśla Handelsblatt.
Na ten sam temat Financial Times Deutschland w artykule „Kroczkami do nadzoru bankowego” pisze: „Państwa spoza strefy euro – w ich przypadku pojawiają się od razu dwa problemy. Państwa takie jak Polska, które dobrowolnie chcą uczestniczyć w pracy Europejskiego Nadzoru Bankowego, domagają się też prawa głosu przy podejmowaniu decyzji. Oświadczenie wydane po szczycie mówi tylko o wyważonym traktowaniu i reprezentacji. Wielka Brytania natomiast, która w żadnym wypadku nie zamierza się włączać do pracy ENB, obawia się, że Europejski Bank Centralny i kraje strefy euro zdominują w przyszłości Europejski Nadzór Bankowy. Szefowie państw i rządów chcą tego uniknąć – nie mówiąc w jaki sposób. Jak ma się to udać, mają wypracować teraz ministrowie finansów”.
Obrońcy przegranych
„Koniec ery polskiego ministra rolnictwa przyszedł jak niespodziewany cios. 9 lipca 2007 były bokser Andrzej Lepper został zwolniony z funkcji, koalicja rządząca w Warszawie po zaledwie 14 miesiącach skończyła się. Samoobrona Rzeczpospolitej Polskiej Leppera, której popularność przyniosły jej krzykliwe hasła, od chwili udziału w rządzie została odczarowana i odeszła w zapomnienie” – tak zaczyna FAZ recenzję książki Toma Mannewitza „Skrajnie lewicowe partie w Europie po roku 1990”. Autor książki przyglądając się sześciu zachodnioeueopejskim i czterem wschodnioeuropejskim państwom, bada warunki, które umożliwiają sukces ukierunkowanego parlamentarnie lewicowego ekstremizmu. Jak komentuje w recenzji FAZ: „Sukcesy wyborcze skrajnie lewicowych partii kwitną przede wszystkim w cieniu braku orientacji, niepewności, strachu przed upadkiem społecznym. Potencjał niesie z sobą zwłaszcza zakorzenione bezrobocie, w obliczu którego społeczeństwo staje się podatne na obraz wroga, prawdy absolutne, dogmatyzm i spiskowe teorie. (...) W państwach Europy Środkowej i Południowo-Wschodniej ciągle jeszcze obecne są pozostałości politycznych ruin komunizmu. Skrajnie lewicowe partie świadomie nie pchają się do władzy. Bo też właśnie polityczne zmarginalizowanie pozwala im na prezentowanie się w roli ofiar ludzi sukcesu i obrońców zepchniętych na margines. Wysokie bezrobocie stwarza nadzwyczaj korzystną, choć rzadką, okazję uzyskania sukcesu wyborczego. W chwili, gdy skrajnie lewicowe partie nie widzą konkurenta, mogą występować jako jedyny adwokat przegranych transformacji”.
Elżbieta Stasik
red.odp.: Bartosz Dudek