Prasa o Putinie: Nie traktuje Erdogana jak równego sobie
10 sierpnia 2016Opiniotwórcza „Frankfurter Allgemeine Zeitung” komentuje:” W NATO i UE niektórych niepokoi ponowne zbliżenie Rosji i Turcji, gdyż mogłoby ono obrócić się przeciwko Zachodowi. Nie należy jednak napędzać sobie strachu. Najpierw należy przypomnieć, że w końcu NATO zostało przez wydarzenia ostatniej jesieni postawione w stan pogotowia. Rzeczywiście wydawało się, że może dojść do zbrojnej eskalacji, która musiała być koniecznie zażegnana. A że przynajmniej tutaj doszło do odprężenia to powód, by odetchnąć. Fakt, że prezydent Turcji szuka wsparcia u Putina, bo jest przekonany, że w Europie go nie znajdzie, dowodzi, że w Petersburgu nie buduje się antyzachodniego sojuszu o znaczeniu strategicznym, lecz co najwyżej związek interesu pod hasłem pojednania”.
„Märkische Allgemeine” z Poczdamu konstatuje:
„Krótko po zestrzeleniu rosyjskiego bombowca Su-24 debatowano nerwowo w Waszyngtonie oraz w europejskich stolicach nad tym, czy eskalacja konfliktu między Rosją i partnerem NATO Turcją może aktywować natowską klazulę wzajemnej obrony. Wszyscy ci, którzy wtedy mówili gorączkowo o swoim lękach przed wojną, powinni się cieszyć z uścisku dłoni w Petersburgu. Tymczasem zamiast tego pojawia się teraz obawa przed sojuszem skierowanym przeciwko Zachodowi. Do takiego wczoraj nie doszło. Głównie mogło chodzić o Syrię. W interesie znajdujących się w beznadziejnym położeniu ludzi w Aleppo oraz w innych miejscach należy pokładać nadzieję w szybkie porozumienie Erdogana z Putinem w kwestii Syrii”.
Dziennik „Neue Osnabrücker Zeitung” stwierdza:
„Władimir Putin i Recep Tayyip Erdogan porozumieli się na nowo w St. Petersburgu. Okazało się, że obu prezydentów łączy o wiele więcej, niż skłonność do autokratycznego działania. Ich kraje znajdują się pod skrajną presją ekonomiczną. Dlatego dla Erdogana i Putina nie było nic ważniejszego od umocnienia w końcu gospodarczej współpracy. Ale chociażby ze strategicznych powodów nie zostaną oni najlepszymi przyjaciółmi. Nic nie wskazuje na to, by Erdogan zamierzał wyprowadzić Turcję z wpływowego NATO. Zachodni partnerzy Ankary nie mają więc w związku ze szczytem w Petersburgu powodu do zdenerwowania. Muszą jednak zadać sobie pytania, jak ponownie zintensyfikować kontakty z Turcją”.
Zdaniem „Nürnberger Zeitung” obok wspólnych celów istnieją między Moskwą i Ankarą potężne różnice. "Putin popiera znienawidzonego przez Erdogana przywódcę Syrii Baszara al-Assada. To konflikt trudny do rozwiązania. Tym lepiej, jeśli Putin i Erdogan znowu prowadzą rozmowy. I chociaż rola Ankary w kwestii migrantów jest bardzo ważna, zależność ekonomiczna Turcji od przychylności UE jest większa”.
„Reutlinger General-Anzeiger” komentuje: „Jednakże Putin jest daleki od tego, by potraktować Erdogana jak równego sobie. Sam uważa się za globalnego gracza, natomiast Turcja jest jednym z regionalnych mocarstw na Bliskim i Środkowym Wschodzie. Islamska Turcja nie jest tym, czego potrzebuje Kreml. Powszechnie wiadomo, że w konflikcie z Czeczenią islamscy rebelianci przedostawali się przez Turcję. Również w konflikcie syryjskim interesy Putina i Erdogana są różne. (..) W konflikcie Armenii z Azerbejdżanem Moskwa popiera Armenię, Ankara Azerbejdżan. Sama złość na Zachód, na USA lub UE nie jest podstawą do budowania przyjaźni. Putin w żadnym razie nie zrezygnuje dla Erdogana ze swojej pozycji w tych konfliktach”.
Opr. Alexandra Jarecka