Prasa: Strach jest najbardziej perfidnym wrogiem wolności
20 stycznia 2015„Der Tagesspiegel” uważa, że „Pegida nie potrzebuje ani współczucia ani solidarności, lecz jedynie gwarancji praw. Opłakiwanie jednego poniedziałku bez Pegidy jako zagrożenia dla demokratycznych praw obywatelskich pozwoli zbuntowanym członkom zamożnego społeczeństwa poczuć się ofiarami, co z pewnością im się uda. Takiej przysługi nie powinno się im robić. Tak samo też nikt nie powinien wierzyć, że przywilejem radykalnych islamistów jest śmierć męczeńska”.
„Münchner Merkur“ stwierdza, że „Odwołanie drezdeńskiej manifestacji poniedziałkowej było czarną godziną dla wolnego państwa prawa. Jeśli ze strachu przed nienawistnymi islamistami nie można swobodnie wyrazić swojej własnej opinii, to zapędziliśmy się za daleko. Jest to też znak dla polityka AfD (Alternatywa dla Niemiec, red.) Gaulanda, że mamy u nas do czynienia z islamizacją; w każdym razie w tym sensie, że następują podświadomie zmiany społeczne, że mnożą się zakazy myślenia i artykułowania myśli. Już całkiem osobliwie przebiegała przecież debata o karykaturach, kiedy bawarskiej CSU po zabójstwach w Paryżu nie przyszło nic innego do głowy, jak postulowanie zaostrzenia zwalczania bluźnierstwa. Jakby to coś mogło pomóc! Islamscy fanatycy zawsze znajdą pretekst do użycia przemocy. Wczoraj były karykatury. Dzisiaj Pegida. A jutro może spódniczki mini. Albo francuscy Żydzi. Albo geje”.
„Mitteldeutsche Zeitung” pisze, że „W Dreźnie policja zabroniła w poniedziałek wszystkich zgromadzeń ze względu na obawy, że nie byłaby w stanie zapewnić bezpieczeństwa demonstracji Pegidy i kontrdemonstracji. Jest to poważna ingerencja w wolność zgromadzeń, która musi być szczegółowo uzasadniona. Strach jest najbardziej perfidnym wrogiem wolności. Skazani jesteśmy na jej utratę, jeśli ludzie ze strachu zrezygnują z korzystania z przywilejów wolności lub gdy policja uniemożliwi im to z obawy, że nie będzie w stanie zagwarantować im bezpieczeństwa. Jednakże dokładnie to jest jej zadaniem – przywrócenie bezpieczeństwa, które umożliwi życie w wolności”.
„Sächsische Zeitung“ jest zdania, że „Władze powinny uczynić wszystko, co w ich mocy, aby odwoływanie każdego rodzaju demonstracji stanowiło absolutny wyjątek. Państwo musi stosować to prawo podstawowe. To nie ma nic wspólnego z solidaryzowaniem się z Pegidą. Wręcz przeciwnie: zadziwiające rozumienie przez Pegidę wolności wyrażania opinii jest od tygodni oczywiste: Wszystko, co nie pasuje działaczom tego ruchu, jest kłamstwem. To nie o to chodziło w 1989 roku z wolnością inaczej myślących”.
„Süddeutsche Zeitung“ zwraca uwagę, że „Jedno ze starych porzekadeł mówi, że wielu ludzi wprawdzie mało rozumie, za to większość z nich czuje, o co chodzi. Tak może być też w przypadku Pegidy: ludzie czują generalnie, kiedy mowa jest o bankructwach banków, ratowaniu euro, kryzysie demograficznym, kwestiach imigracji, TTIP, o cyfryzacji, Ukrainie, zmianach klimatycznych i jeszcze kilku innych aktualnych mega-tematach, że ich to przytłacza; nie mają ochoty brać udziału w tych debatach (jeśli w ogóle kiedykolwiek mieli), ponieważ ich to przerasta”.
opr. Barbara Cöllen