Słaby kompromis ws. zasady „pieniądze za praworządność”
1 października 2020Dziennik „Sueddeutsche Zeitung” broni w czwartek (1.10.2020) raportów Komisji Europejskiej w sprawie praworządności w krajach UE oraz przyjętej propozycji niemieckiej prezydencji dotyczącej powiązania wypłat funduszy UE z przestrzeganiem praworządności. Jak podkreśla, „szybciej demontuje się państwo prawa, niż się je buduje, co aktualnie można zaobserwować w Europie szczególnie na Węgrzech, Malcie czy w Polsce”.
Według gazety od wielu lat demokracja, państwo prawa, a tym samym idea UE jako wspólnoty opartej na prawie, są narażone na ataki i próby pozbawienia jej legitymizacji. „Gdy sieć traktatów, uzgodnień i rozporządzeń raz zostanie zerwana, to Unia szybko może się rozpaść. Dlatego pierwszy raport Komisji o praworządności jest ważnym osiągnięciem, które nie powinno być deprecjonowane jako biurokratyczna robota. W jasnym i pewnym języku wskazuje na deficyty krajów członkowskich, ale przede wszystkim opisuje gęstą sieć, pozwalająca kontrolować i wychwytywać te deficyty, którą UE rozpostarła, by chronić swój charakter jako unii państw prawnych” – pisze „Sueddeutsche Zeitung”.
Mała dźwignia, wielka siła
Dodaje, że w wyniku groźby blokady unijnego funduszu odbudowy przez premiera Węgier Viktora Orbana, niemiecka prezydencja przedstawiła „ze swym bezsilnym pragmatyzmem słaby kompromis” w sprawie mechanizmu wiążącego wypłaty środków unijnych z przestrzeganiem praworządności. A jednak – dodaje – Orban zdaje sobie sprawę z tego, że węgierski rząd jest na cenzurowanym, jeśli chodzi o nadużycia dotyczące środków unijnych. „Pozornie mała dźwignia może uruchomić wielką siłę” – ocenia „SZ”.
„Jeśli teraz w Parlamencie Europejskim podnosi się oburzenie z powodu rzekomej bezzębności Rady i niemieckiej prezydencji, to jest ono tanim zagraniem. Tak, Węgry, Polska i jeszcze Malta wykorzystują Wspólnotę i jej pieniądze. Ale traktaty w tym względzie są niedokończone. Europa nie zdołała dodać ostatecznego zabezpieczenia swojej własnej praworządności. To dzieje się teraz, tylnymi drzwiami, mozolnie, raport po raporcie i być może także z paroma sankcjami” – konkluduje „SZ”.
Chodzi o portfel każdego obywatela
Z kolei „Die Welt” ocenia, że przegłosowany projekt mechanizmu w sprawie zasady „pieniądze za praworządność” jest „bezzębny i dalej daje Polsce, Węgrom albo Bułgarii wolną rękę w powolnym burzeniu ich instytucji demokratycznych”. Gazeta dodaje, że zainteresowanie opinii publicznej porozumieniem w Brukseli oraz praworządnością jest ograniczone. „Jak «reforma sądownictwa» w Polsce czy systematyczna rozbudowa «nieliberalnej demokracji» na Węgrzech może dotyczyć niemieckiego obywatela? Odpowiedź brzmi: bardzo, bardziej niż kiedykolwiek!” – podkreśla „Die Welt”.
Jak pisze, UE rozdzieli w najbliższych latach 1,8 bln euro pomiędzy państwa unijne, a dużo pieniędzy z Niemiec i innych płatników netto trafi na południe Europy, ale także do krajów wschodnioeuropejskich. „Wydatkowanie pieniędzy w poszczególnych krajach może być kontrolowane tylko przez nieprzekupnych posłów, bezstronne sądy i niezależnych dziennikarzy. Jednak rządy w Warszawie, Budapeszcie czy Sofii akurat demontują te instancje kontroli. Działające państwo prawa nie jest czymś abstrakcyjnym, ale gwarancją sprawiedliwej dystrybucji środków” – pisze. I podkreśla, że „lekceważenie zasad demokracji i wolności w poszczególnych krajach UE powinno budzić przynajmniej takie samo oburzenie”, jakie w Niemczech wywołują plany zaciągania wspólnych długów i transfery na południe Europy. „Nie chodzi tu bowiem o zagadnienia akademickie, ale o portfel każdego obywatela” – ocenia „Die Welt”.
Podkopywanie państwa prawa bez sankcji
Dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” także ocenia, że mechanizm w sprawie zasady „pieniądze za praworządność” jest bardzo osłabiony, bo nie obejmuje „fundamentalnego problemu, systematycznego podkopywania zasada państwa prawa” w Polsce i na Węgrzech. „Wyłączenie prawnej kontroli działań rządu w obu krajach pozostaje bez skutków finansowych. Te będą mieć miejsce tylko w przypadku konkretnych naruszeń obciążających budżet UE. Jak te przypadki będą stwierdzane, pozostaje niejasne. Na sądownictwo w obu krajach nie należy liczyć w tej sprawie, a do Prokuratury Europejskiej, która ma ścigać oszustwa na niekorzyść UE, kraje te nie przystąpiły” – zauważa „FAZ” .
Jak dodaje, nawet ta słaba propozycja to za wiele dla rządów w Warszawie i Budapeszcie, które grożą blokadą funduszu odbudowy UE. „FAZ” przestrzega jednak przed kolejnym ustępstwem, które mogłoby zachęcić „niektóre inne rządy z podobnymi skłonnościami, do podobnego podporządkowania sobie sądownictwa”. „Lepiej byłoby od razu głosować nad ostrym mechanizmem państwa prawa, jakiego chcą Komisja i Parlament Europejski” – ocenia „FAZ”.