Niemiecka prasa: Trump zaostrza konflikt z Chinami
23 lipca 2020"Jeśli USA i Chiny byłyby zainteresowane poprawnymi relacjami, to najwyższy czas, by zacząć ze sobą rozmawiać" – pisze dziennik "Sueddeutsche Zeitung". "Lista eskalacji jest długa, napięcie rośnie, racjonalne argumenty zastępowane są przez nieokiełznane emocje. Ale do 3 listopada niewiele się zmieni, ponieważ Chiny są tym zewnętrznym wrogiem, którego Donald Trump potrzebuje do zmobilizowania swoich wyborców (...). Chiny i USA są pod względem ekonomicznym na podobnym poziomie i mocno od siebie uzależnieni. Zimna wojna 2.0 z murem na Pacyfiku jest nie do pomyślenia. USA działają ostro i zdecydowanie, Pekin odpowie na zamknięcie konsulatu tą samą monetą. Trudno dopatrzeć się w tym jakiejś strategii".
Podobnie widzi to komentator dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
"Pytanie, co obiecuje sobie Waszyngton po eskalacji, którą bez wątpienia spowoduje nakaz zamknięcia konsulatu. (...) Należy się obawiać, że Chiny odpowiedzą tą samą monetą i zamkną jakieś przedstawicielstwo dyplomatyczne Stanów Zjednoczonych w Chinach. I co dalej? Wojna na słowa między Pekinem a Waszyngtonem będzie kontynuowana. (...) Jeśli Waszyngton dąży do celu, jakim jest przymuszenie Chin do okiełznania swojej agresywnej polityki, nie uda się to za pomocą nieskoordynowanych, gestów pod publiczkę i żądań pod adresem kolejnych państw. Żeby coś osiągnąć, potrzebny byłby sojusz podobnie nastawionych państw. Partnerzy Waszyngtonu byliby zapewne na to gotowi. Tyle, że w przypadku tego prezydenta nigdy nie wiadomo, kiedy wykona on ponowną gwałtowną woltę".
Komentator ekonomicznego dziennika "Handelsblatt" uważa, że "porównanie z historyczną zimną wojną w tym przypadku nie jest trafne, ponieważ zawęża ono w sposób krótkowzroczny reakcję Zachodu na wzrost znaczenia Chin do polityki powstrzymywania (amerykańska "doktryna powstrzymywania", ang. "containment", miała w czasach zimnej wojny na celu powstrzymanie wzrostu wpływów państw komunistycznych na świecie, przyp. red.). Chin, w odróżnieniu od Związku Sowieckiego, nie da się powstrzymać. Byłoby lepiej, gdyby Europa i USA wspólnie określiły owe strategiczne dziedziny, w przypadku których z powodu interesów gospodarczych czy bezpieczeństwa potrzebny byłby dystans. W ten sposób Zachód mógłby jednocześnie zasygnalizować Pekinowi, że w wielu innych obszarach, takich jak ochrona klimatu czy ochrona zdrowia, można ściśle ze sobą współpracować".
Temat ten podejmuje także prasa regionalna. Na przykład dziennik "Neue Osnabrücker Zeitung" konstatuje: "Twardsza od pewnego czasu postawa USA wobec Chin nie bierze się znikąd. Trzeba brać na poważnie wyzwania autorytarnego reżimu w konkurencji między systemami. Dlatego nie tylko USA powinny mocniej się przeciwstawiać gospodarczemu, technologicznemu i wojskowemu wzrostowi siły tego kraju. Także Europejczycy powinni obudzić się z letargu i odważniej stawiać czoła Chinom. Biorąc pod uwagę to, że Chiny krok po kroku likwidują autonomię Hongkongu i lekceważą w ten sposób międzynarodowe zobowiązania, niemiecka i europejska rezerwa coraz bardziej napawa wstydem. USA i Wielka Brytania za pomocą sankcji zajmują jasne stanowisko. UE powinna wziąć z nich przykład".