Niemiecka prasa: Wizyta królowej jest politycznym sygnałem
24 czerwca 2015„Frankfurter Allgemeine Zeitung” pisze, że o ile mottem wcześniejszych wizyt brytyjskiej królowej było pojednanie, "tak obecna wizyta u wiernych wielbicieli przypada na okres niemiecko-brytyjskiego odprężenia i europejskiej niewiadomej. I tu kluczową rolę mogą odegrać Europa i polityczny wymiar wizyty królowej. (…) Ważnym priorytetem brytyjskiej polityki jest referendum ws. pozostania Wielkiej Brytanii w UE. Premier Cameron zamierza poddać pod głosowanie wyborców nowe europejsko-brytyjskie propozycje reform i w tym celu potrzebuje odpowiednich sojuszników. (…) Rząd Merkel nie będzie się na to zamykał, lecz będzie kierował się wspólnymi interesami. Przynajmniej tak powinien.(…) W tym celu niepotrzebne są wizyty państwowe. Ale kilka »brytyjskich« dni w Berlinie i Frankfurcie na pewno nie zaszkodzi”.
„Handelsblatt” zaznacza, że: „Wizyta brytyjskiej królowej jest czymś więcej niż tylko królewskim gestem. Nawet, jeśli królowa nie wtrąca się do codziennej polityki, priorytet jej wizyty jest jasny. W końcu podąża za nią w ogonie premier David Cameron.(…) To, że akurat towarzyszy królowej teraz, kiedy planuje przedstawienie propozycji reform UE, nie jest przypadkiem. Tu chodzi o coś więcej niż tylko przyjazny gest w niemiecko-brytyjskich relacjach. To, że chodzi o Brexit, i że pomysły zreformowania UE Camerona będą odgrywały ważną rolę, jest pewne. Oczekuje on zobowiązań, aby móc zatrzymać Brytyjczyków w Unii. Już rozmawiał o tym z innymi przywódcami unijnych rządów, w środę omówi to najwidoczniej z Merkel”.
„Stuttgarter Nachrichten” stwierdza, że: „To, że królowa odwiedza akurat Niemcy, nie jest przypadkiem i na pewno nie da się tego wytłumaczyć powiązaniami rodzinnymi Windsorów. Premier David Cameron od miesięcy afiszuje się z wystąpieniem Wielkiej Brytanii z UE. Wizyta królowej jest w takiej sytuacji politycznym sygnałem. Kanclerz Angela Merkel wie oczywiście, że Cameron zabiega o głosy prawicy, co królowej nie jest potrzebne, dlatego jest ona bardziej wiarygodnym partnerem. Wprawdzie formalnie królowa prawie nie ma władzy, lecz jej rada jest bynajmniej mile widziana”.
„Spiegel Online” uważa, że: „To jest dobry moment na wizytę królowej. David Cameron, jej dwunasty premier, nie zaskarbia sobie teraz sympatii postulatami o specjalne traktowanie Wielkiej Brytanii. Kraj ten zmaga się z rzadko spotykaną w historii utratą wpływów w polityce europejskiej, w gospodarce, dyplomacji, w piłce nożnej. Królowa nie może tych problemów rozwiązać sama, ale pokazuje, że Wielka Brytania jest czymś więcej niż tylko byłym imperium brytyjskim, które nie odnalazło jeszcze swojej roli. Można uznać, że monarchia jest napuszona, banalna lub niebezpieczna. Jako spoiwo dla królestwa jest ona niezastąpiona”.
opr. Barbara Cöllen