Niemiecka prasa: Zieloni muszą uważać, by nie podzielili losu FDP
17 października 2013Stołeczny „Der Tagesspiegel“ komentuje:
„Wiele przemawia za tym, że partia ekologiczna będzie się jeszcze okrutnie irytowała z powodu tej jesiennej nocy 2013. Dla CDU i CSU natomiast potoczyło się wszystko wyśmienicie. Wyobrażenia o wrogu złagodniały, nawet Horst Seehofer może uchodzić teraz za kogoś, kto w razie potrzeby się zazieleni. Angela Merkel wygrała dodatkową opcję: w rozmowach z socjaldemokratami Zieloni pozostają jako alternatywa, w wypadku wielkiej koalicji, jako subtelny potencjał zagrożenia, bo za cztery lata możliwe jest wszystko”.
Zdaniem „Straubinger Tagblatt/Landshuter Zeitung”:
„Patrząc trzeźwo, w minionych trzech tygodniach wszystko przemawiało właściwie przeciw czarno-zielonej koalicji – rozłożenie sił w Bundestagu, wiele nowych twarzy, tęsknota Niemców za wielką koalicją. W rzeczywistości wystarczyły dwa długie wieczory, by przełamać polityczne tabu. Konserwatywni i Zieloni są w stanie z sobą obcować. Tylko brakuje im jeszcze odwagi”.
„Märkische Oderzeitung“ ostrzega:
„Zielonych nie wyróżnia dziś w pierwszym rzędzie siła programu politycznego. Wysłany przez nich sygnał głosi: widzicie, możemy z każdym. Niejasne jest jednak dokąd właściwie ma zaprowadzić zielona podróż. W rządzie Merkel Zieloni by utonęli. W opozycji mogą zostać zapomnieni lub się zradykalizować. Partia musi teraz bardzo uważać, by nie podzieliła losu FDP”.
Frankfurter Rundschau” pisze:
„Rzekome fiasko rozmów sondujących między chadecją a Zielonymi przypomina macanie się dwóch partnerów, którzy w końcu i tak się odnajdą. Jeżeli nasz krajobraz polityczny ma dalej tak wyglądać, niebawem wszyscy będziemy sobie deptać po piętach. I znajdziemy się dokładnie tam, gdzie ma zwyczaj przebywać Angela Merkel: w zdefiniowanym przez nią tak zwanym środku. Zieloni powinni wykorzystać czekający ich czas w opozycji nie na skradanie się na dawno zajęte stanowiska, tylko na przygotowanie wiarygodnej polityki będącej alternatywą do polityki kanclerz stawiającej na oszczędności i samochody. I na przygotowanie dawno już nie stanowiących tabu lewicowych sojuszy, z którymi alternatywy takie byłyby możliwe”.
„Thüringische Landeszeitung“ z Weimaru uważa, że:
„Wybiła teraz godzina SPD: po niepowodzeniu czarno-zielonych rozmów sondujących, SPD może podbijać w górę cenę nielubianej wielkiej koalicji. I chadecja, na czele z kanclerz Merkel będzie musiała ją zapłacić. Bo nie jest niczym innym, niż pustą retoryką mniemanie, iż o ile flirt z SPD do niczego nie doprowadzi, Zieloni ze względu na dobro państwa będą gotowi do kolejnych rozmów z chadecją. Prawda jest taka: dopóki za sznurki pociąga w tle stara kadra Zielonych - Jürgen Trittin, Claudia Roth czy Renate Künast, bladziutkie nowe przywództwo partii ekologicznej nie ma szans, by przejść do historii w czarno-zielonym rządzie federalnym”.
Elżbieta Stasik
red. odp.: Iwona D. Metzner