Niemiecka prasa: Związek GDL nie walczy o podwyżki wynagrodzeń, lecz o większą władzę
4 listopada 2014„Neue Osnabruecker Zeitung”:
„Złe wiadomości dla podróżujących koleją. Związek zawodowy maszynistów pociągów (GDL) znów grozi strajkiem, mimo że Deutsche Bahn (DB) chciała po raz pierwszy wyrazić zgodę w umowie z GDL, by ten związek negocjował również w imieniu członków załóg pociągów. Wydawałoby się, że DB spełniła tym samym centralne żądanie GDL. Jednak z powodu ograniczeń w zaoferowanej umowie taryfowej, będące w zasięgu ręki porozumienie spełzło na niczym. Po raz któryś z rzędu przekonujemy się, że GDL idzie na całość i nie jest gotowa do jakichkolwiek kompromisów”.
„Westdeutsche Zeitung” (Duesseldorf):
„To postępowanie nie ma nic wspólnego z klasycznymi negocjacjami płacowymi, z podwyżkami wynagrodzeń oraz z pytaniem, czy GDL wolno prowadzić negocjacje płacowe również w imieniu członków załóg pociągów. Tutaj chodzi jedynie o to, czy egocentryczny szef GDL Weselsky przeforsuje swoje myślenie w kategoriach „wszystko albo nic”.
„Rheinische Post“ (Duesseldorf):
„Ponieważ ojcom ustawy zasadniczej zależało na tym, żeby Niemcy miały silne związki zawodowe, wpisali do konstytucji autonomię taryfową (a tym samym prawo do strajku). Jednakże, jak każde prawo, i to ma swoje granice. (…) GDL nie walczy o podwyżki wynagrodzeń, lecz o większą władzę. Teraz zamierza sparaliżować na cztery dni ruch pociągów w całych Niemczech i w dodatku utrzymuje pasażerów w niewiedzy, kiedy to się zacznie”.
„Volksstimme“ (Magdeburg):
„Szef GDL wierzy, że reprezentując twardy kurs wobec Deutsche Bahn, uda mu się pozyskać nowych członków. Jego przesłanie? Członkostwo jest opłacalne: wyciśniemy z pracodawców ostatni grosz. Weselsky nawet nie chce przyjąć do wiadomości, że taką postawą osiągnie coś wręcz odwrotnego”.
„Neue Presse“ (Hanower):
Kiedyś w Niemczech związki zawodowe uważano za godne zaufania i odpowiedzialne. Przedstawicielstwa pracobiorców przyczyniły się w dużej mierze do tego, że po wojnie gospodarka niemiecka szybko stanęła na nogi. Strajki należały do rzadkości. A jeśli już strajkowano, to z reguły chodziło o sprawy zasadnicze jak pięciodniowy tydzień pracy. (…) Gruntowna zmiana nastąpiła wraz z powstaniem egocentrycznych mini-związków zawodowych typu GDL czy Cockpit”.
Oprac. Iwona D. Metzner