Niemiecki dziennik: Polska chce przewodzić
12 listopada 2024Niemiecki dziennik komentuje we wtorek (12.11.2024) zapowiedź szefa polskiego rządu, który w obliczu powrotu Donalda Trumpa do Białego Domu chce prowadzić rozmowy z europejskimi partnerami o polityce bezpieczeństwa. Jak zauważa „Sueddeutsche Zeitung” („SZ”), Donald Tusk chce zaprosić do rozmów m.in. Francję i Wielką Brytanię, ale Niemiec nie wymienił – „co ani w Warszawie, ani w Berlinie nie jest uważane za przypadek”. „Po latach rządów PiS i niezwykle napiętych stosunków polsko-niemieckich istniała duża nadzieja na odwilż. Teraz ustąpiło to miejsca wielkiemu rozczarowaniu. Relacje między kanclerzem Scholzem a premierem Tuskiem uchodzą za skomplikowane. Kiedy prezydent USA Joe Biden odwiedził Berlin, Scholz zaprosił również premiera Wielkiej Brytanii Keira Starmera i prezydenta Francji Emmanuela Macrona do Urzędu Kanclerskiego na czterostronne spotkanie. Chociaż jest to tradycyjny format, pojawiło się pytanie, dlaczego Polska, jako duże państwo europejskie odgrywające ważną rolę we wsparciu Ukrainy, nie była również obecna przy stole” – przypomina niemiecki dziennik.
„Tusk ma rację”
W odrębnym komentarzu warszawska korespondentka gazety Viktoria Grossmann ocenia, że „dla nikogo nie powinno być zaskoczeniem to, że Tusk chce wiodącej roli dla swego kraju”. „Na początek kilka liczb: Polska graniczy z Ukrainą na odcinku 535 kilometrów, z Białorusią na odcinku 418 kilometrów i z Rosją – z obwodem królewieckim – na odcinku 230 kilometrów. Jest zrozumiałe, że to szczególne położenie geograficzne wiąże się również ze szczególnym zagrożeniem i odpowiedzialnością. Premier Donald Tusk ma zatem całkowitą rację, gdy widzi dla Polski „kluczową rolę” w europejskiej polityce obronnej” – pisze Grossmann.
Jak dodaje, z powodu niepewności dotyczącej ponownej prezydentury Donalda Trumpa w USA, Tusk chce koordynować współpracę z partnerami, którzy podzielają ocenę sytuacji geopolitycznej.
„Niemiec brakuje jak dotąd na liście krajów, z którymi Tusk chciałby prowadzić rozmowy w najbliższej przyszłości. Wygląda raczej na to, że Tusk chciałby przejąć tę wiodącą rolę w europejskiej polityce obronnej zamiast Niemiec – ponieważ Berlin jej nie wypełnia. Może to być postrzegane jako afront. Albo po prostu jako bardzo uzasadniona obrona interesów. Zwłaszcza, że kanclerz Niemiec jest zajęty konsekwencjami rozpadu koalicji. Być może kalkulacja (Tuska) jest taka, że w takiej sytuacji musi to robić ktoś inny” – ocenia dziennikarka „SZ”.
Walka o Pałac Prezydencki
Jej zdaniem, w ten sposób Tusk wskazuje też kierunek polskiej prezydencji w Radzie UE w pierwszej połowie 2025 roku. „Logiczne jest, że Donald Tusk chce przejąć inicjatywę – także w polityce wewnętrznej. Bowiem on także jest w trakcie kampanii wyborczej” – przypomina Grossmann o planowanych na wiosnę wyborach prezydenckich w Polsce.
„Dopóki prezydent bliski PiS będzie blokował jego rząd, dopóty będzie on czynił niewielkie postępy w zakresie inicjatyw ustawodawczych. Kandydat Tuska musi wygrać wybory prezydenckie wiosną przyszłego roku, a partia PiS depcze mu po piętach. Zawsze gotowa oskarżyć go o zbytnie zbliżenie z Niemcami. Niestety, po raz kolejny ujawnia to słabość Europejczyków – ci, którzy nieustannie walczą na froncie wewnętrznym, mają trudności z porozumieniem w sprawie polityki zagranicznej” – konkluduje dziennikarka „Sueddeutsche Zeitung”.