Niemiecki ekspert: "Kryzys wróci z całą mocą"
31 marca 2012Deutsche Welle: Panie profesorze! Pakt fiskalny został uchwalony. Grecja zostanie oddłużona; na czasie zyskał też Europejski Bank Centralny i podwyższona została tak zwana ściana ogniowa. Czyżby kryzys zadłużenia był już za nami?
Clemens Fuest: Tak to wygląda tylko na pierwszy rzut oka. W moim przekonaniu nie można jeszcze mówić o pokonaniu kryzysu. A to dlatego, że zadłużone kraje muszą przeprowadzić reformy i poddać się bolesnemu procesowi dostosowawczemu. Między innymi muszą zredukować koszty osobowe, żeby poprawić konkurencyjność gospodarki. Dlatego obawiam się, że w następnych miesiącach kryzys wróci z całą mocą.
DW: Niemcy zdecydowały się po długich wahaniach zwiększyć eurofundusz ratunkowy do 700 mld euro. OECD żądała biliona euro. Czy miałoby to sens?
Wydaje mi się, że zbyt dużą wagę przywiązujemy do liczb. Gdyby rzeczywiście nastała taka sytuacja, że większe kraje nie byłyby w stanie spłacić zaciągniętych kredytów, Niemcy i tak musiałyby pomóc i poręczyć większe sumy. Alternatywą byłaby niewypłacalność danego państwa, co zepchnęłoby Europę w przepaść.
DW: OECD optuje za aktywniejszą rolą Europejskiego Banku Centralnego. Tego życzyłyby sobie też niektóre państwa strefy euro. Czy EBC powinien się według Pana jeszcze bardziej zaangażować, czy raczej nie?
Europejski Bank Centralny jest niezależną instytucją i należy to respektować. EBC będzie decydować w zależności od sytuacji o konieczności ingerencji. Nie jestem przeciwnikiem ingerencji EBC, ale uczynienie zeń oficjalnie kryzysowej straży pożarnej służącej udzielaniu pomocy zadłużonym państwom, posuwa się moim zdaniem za daleko.
DW: Niemcy i tu nie mają wielu sprzymierzeńców. Jak długo rząd Niemiec będzie w stanie opierać się naciskowi z zewnątrz?
Rząd w Berlinie raz po raz idzie na ustępstwa jak choćby teraz, w przypadku zasilenia funduszu ratunkowego. Rząd uważa jednak, że kluczem do przezwyciężenia kryzysu jest rozwiązanie problemów w zadłużonych państwach. Jeżeli coś się nie uda, trzeba będzie oczywiście pomóc. Na przykład jeśli rynek kapitałowy straci zaufanie do Hiszpanii, to Niemcy będą pewnie zmuszone udzielić więcej kredytów.
DW: W Grecji i Francji odbędą się niedługo wybory. Irlandia będzie głosować nad paktem fiskalnym. Na co musi się nastawić strefa euro?
Jeżeli Francois Hollande wygra we Francji wybory i zechce rozsznurować pakiet fiskalny, to może to faktycznie wywołać pewien niepokój. Wtedy należy się liczyć co najmniej z pogłębieniem dyskusji na temat właściwego kursu. W Grecji być może dojdą do władzy siły, które będą chciały na nowo negocjować kurs reform, albo przynajmniej częściowo od niego odstąpić. Osobiście nie sądzę, by doszło do tego. W moim przekonaniu te kraje będą kontynuować politykę reform. Alternatywy raczej nie obiecują sukcesu.
DW: Gdzie czai się następne niebezpieczeństwo. Czy, jak Pan wspomniał, w Hiszpanii?
Hiszpania jest w trudnej sytuacji, ponieważ kraj ten tkwi w głębokiej recesji. Deficyt budżetowy nie maleje. Ale również Portugalia znajduje się w poważnych tarapatach. Również we Włoszech należy się liczyć z pogorszeniem nastrojów. W Irlandii też nie wiadomo, czy ten kraj wreszcie otrząśnie się z recesji. Zatem trzeba mieć na uwadze, że nie tylko w Hiszpanii, ale we wszystkich krajach nękanych kryzysem raz po raz może nastać krytyczna sytuacja.
Prof. Clemens Fuest wykłada od 2008 roku na Uniwersytecie w Oksfordzie. Poza tym należy do grona doradców rządu federalnego. W marcu 2013 roku przejmuje kierownictwo Centrum Europejskich Badań Gospodarczych (ZEW) w Mannheim. Jest też członkiem rady ekspertów gospodarczych.
Zhang Danhong / Iwona D. Metzner
red. odp.: Andrzej Pawlak