1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ekspert: „Morza i oceany zmienią się w dramatycznie“

Elżbieta Stasik12 listopada 2015

Potrzebujemy mórz i oceanów. Dla zachowania równowagi klimatycznej, dla zabezpieczenia wyżywienia ludzkości. Jej 40 proc. żyje jednak na wybrzeżach i wyrządza ogromne szkody, ostrzega oceanograf Martin Visbeck.

https://p.dw.com/p/1H4Fn
Urlauber Strohhut Strand Meer türkis blau Himmel Kuba Varadero
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/P. Zimmermann

Najbardziej zanieczyszczone morze świata

- Jeżeli ludzie nie będą się lepiej obchodzili z morzami i oceanami, zmienią się one w dramatyczny sposób – powiedział Martin Visbeck podczas prezentacji czwartego World Ocean Review (WOR) w Berlinie. Ponad 250 naukowców z Kilonii prezentuje w nim na 130 stronach swój projekt badawczy „Ocean przyszłości”. Przesłaniem projektu jest takie obchodzenie się z morzami i oceanami, by zachować w nich równowagę ekologiczną. Jakby nie było wody pokrywają trzy czwarte powierzchni naszego globu.

Człowiek korzysta z mórz i wybrzeży. Używa ich jako dróg transportowych, czerpie z nich żywność i surowce, odpoczywa. Jednocześnie przez zdziesiątkowanie zasobów rybnych, zatruwanie wód i wprowadzanie do nich zbyt wielu substancji odżywczych, wydobycie gazu i ropy naftowej zachwiana zostaje równowaga tych nader wrażliwych systemów ekologicznych. Negatywnie na stan mórz i oceanów może też wpłynąć planowane wydobycie z ich dna rud i ciągle rozwijająca się turystyka, poddają pod zastanowienie naukowcy. Nie bez znaczenia jest też to, że w 20 megametropoliach położonych w pobliżu mórz i oceanów żyje każdorazowo ponad 10 mln ludzi.

Deutschland Ozeanograph Martin Visbeck
Martin Visbeck: "Chodzi tylko o to, by pogodzić z sobą ekologię, ekonomię i ludzi"Zdjęcie: picture-alliance/rtn - radio tele nord

- W gruncie rzeczy chodzi tylko o to, by pogodzić z sobą ekologię, ekonomię i ludzi – tłumaczy Martin Visbeck wyzwania przyszłości.

Różne oblicza zrównoważonego rozwoju

Konrad Ott, profesor etyki i filozofii ekologicznej na uniwersytecie w Kilonii argumentuje, że w wielu krajach priorytetowe jest zwalczanie biedy, jednocześnie jednak ochrona środowiska zostaje spychana tam w cień lub postrzegana jest jako zachodni luksus. Ott i inni autorzy raportu opowiadają się za silnym pojęciem zrównoważonego rozwoju, które by koncentrowało się na obszernym zachowaniem względnie przywróceniem środowiska naturalnego. – Silny zrównoważony rozwój odrzuca zniszczenie lasów mangrowych, słaby może zaakceptować przeobrażenie ich w farmy krewetkowe albo centra turystyczne – tłumaczy Ott. Jego zdaniem takim wzorcowym przykładem słabego zrównoważonego rozwoju są Chiny, które tolerują degradację środowiska naturalnego w zamian za intensywną gospodarkę rolną, budowę infrastruktury, miast i uniwersytetów.

- Słaby zrównoważony rozwój nie będzie funkcjonował – uważa Visbeck. Silny wymaga natomiast zdecydowanych działań, takich jak odtworzenie zasobów rybnych i ochrona biotopów. Problematyczna jest też, zdaniem naukowca, niejednolita polityka morska. – Na całym świecie niezliczone instytucje i organizacje zajmują się ochroną bądź wykorzystywaniem mórz i oceanów – argumentuje. W Europie zaczyna się wyznaczać wspólne reguły, ale nie ma żadnych ustaleń z innymi kontynentami. – Tymczasem dzielimy się jednym oceanem – konstatuje naukowiec.

Dänemark Maersk Mc-Kinney Moller Containerschiff
Kontenerowce: coraz większe, z coaraz większym zanurzeniemZdjęcie: Reuters/M. Kooren

W innych regionach, na przykład w Azji, każdy bierze sobie i robi, co mu się podoba, uważa Visbeck. W gęsto zaludnionej Europie tymczasem kraje prowadzą coś w rodzaju planowania przestrzennego dla swoich wybrzeży. W Niemczech zaplanowane jest użytkowanie każdego metra kwadratowego wybrzeża, łącznie z parkami wiatrowymi, obszarami chronionymi, drogami wodnymi, trasami elektrycznymi. Kilońscy naukowcy są przekonani, że planować trzeba na całym świecie, by uniknąć konfliktów wokół korzystania z mórz, oceanów i ich wybrzeży. Częścią tego planu muszą być też obszary chronione.

Apel do społeczeństwa obywatelskiego

– Drogi musi wytyczać polityka, ale konieczny jest też aktywny udział społeczeństwa obywatelskiego – uważa kiloński naukowiec Martin Visbeck. – Każdy może przyłożyć swoją cegiełkę do walki z plastikowym i innym śmietnikiem lądującym w morzu. A jako konsumenci powinniśmy domagać się na przykład ryb z kontrolowanych połowów – wyjaśnia.

Visbeck uważa, że Niemcy są jak najbardziej rynkiem dla certyfikowanych produktów. W wielu innych krajach społeczeństwo nie jest tak wyczulone na kwestie ochrony środowiska. Tam, gdzie priorytetowa jest walka z głodem, ochrona środowiska jest krótkowzroczna. Trudno ocenić, czy i kiedy się to zmieni.

dpa / Elżbieta Stasik